Turystyka
Toaleta miejska przy Tumskiej. Miała być nowa, będzie remont za połowę jej ceny?

Wątek publicznej toalety w zabytkowym centrum Gniezna nieoczekiwanie stał się tematem intrygującym mieszkańców Grodu Lecha. W obliczu zbliżających się wielkimi krokami obchodów jubileuszowych w Gnieźnie, wstydem okazało się przypomnienie sobie o niepozornym szaleciku ulokowanym tuż przy samej katedrze – miejscu koronacji pięciu królów Polski. Postanowiono czym prędzej problem archaicznej wyglądem toalety rozwiązać nową inwestycją. Jednak nie poszło to tak, jak sobie zaplanowano w magistracie.
Toaleta przy ul. Tumskiej, choć czysta i zadbana, to jednak przypomina dziś swoim wnętrzem raczej lata dużo wcześniejsze. Publiczne toalety zaczęły znikać z planu miasta wraz z rozwojem gastronomii i problem załatwiania potrzeb fizjologicznych „przerzucono” w części na przedsiębiorców i ich przybytki. Ewentualnie zmuszono idących za potrzebą do wstydliwego „załatwiania się” w miejscach ustronnych, zupełnie do tego nie przystosowanych, co szkodziło wizerunkowi miasta. Dopiero od kilku lat znów do Gniezna wracają toalety publiczne – na razie w okolice jeziora Jelonek (dwie), ale kolejna niebawem zadebiutuje na skwerze przy ul. Łubieńskiego. Jednak w centrum najważniejszych zabytków miasta istnieje tylko jedna toaleta, przeznaczona głównie dla potrzeb turystów. Niestety dla nich, jest ona czynna w ograniczonych godzinach i ma też ograniczoną „przepustowość”. W obliczu 1000. rocznicy pierwszej polskiej koronacji, która miała miejsce w Gnieźnie, oraz spodziewanych tysięcy turystów odwiedzających miasto w kwietniu, pokazanie tak archaicznej toalety, to jednak wstyd. Szczególnie dla miasta mieniącego się „turystycznym”. W Urzędzie Miejskim postanowiono iść na całość i zburzyć to co jest przy Tumskiej i w tym miejscu postawić toaletę modułową, automatyczną i całodobową. Jednak jej cena wraz z robocizną – ok. pół miliona złotych, spowodowała drwiny wśród mieszkańców. Toaleta nowa i lśniąca, a dziury w jezdniach i krzywe chodniki jakoś turystom mają nie przeszkadzać. Ale to nie kąśliwe żarty gnieźnian spowodowały rezygnację z tego ambitnego pomysłu, tylko ciągnące się procedury związane z inwestycją spowodowały, że postanowiono obiekt jednak remontować, a nie burzyć.
Szalet po remoncie ma być całodobowy, dostosowany do osób niepełnosprawnych i z możliwością płatności bezgotówkowej. Urząd Miejski przeznaczył na remont blisko 240 tys. złotych i ogłosił przetarg. Wpłynęło na niego 6 ofert. Tylko jedna zmieściła się w tej kwocie. Modernizację toalety firma ze Żnina wyceniła na 211 916,44 złotych. Czyli za mniej niż połowę ceny planowanej toalety modułowej. Inwestycja ma być ukończona do 27 marca. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to przynajmniej w kwestii „ustępowej” wstydu w sercu Gniezna raczej nie będzie.