Dziury w drogach
Dramatyczny stan dróg w zimie. Mieszkańcy piszą apele, władze obiecują łaty, ale na ile realnie polepszy się ten stan?
Jeśli widzisz samochód jadący miejską ulicą slalomem, to niekoniecznie musisz uważać, że jego kierowca jest po paru głębszych. Stan dróg w Gnieźnie jest wręcz dramatyczny, a momentami sroga zima i intensywne opady deszczu zamieniły jezdnie w teren dobry dla wyścigów off-roadowych. Kierowcy klną na głos mijając kolejne dziury, a mieszkańcy nowych osiedli na Skiereszewie piszą apel do prezydenta miasta. Tam sytuacja jest jeszcze gorsza, bo drogi w tej części miasta nie są nawet porządnie urządzone. Chodniki budują tu zrozpaczeni mieszkańcy z desek i palet, a w rozległych kałużach zadomowiły się kaczki.
Gnieźnieńscy kierowcy zgodnie przyznają, że tak złej nawierzchni ulic w mieście nie było od lat. Oczywiście – intensywne i długotrwałe opady deszczu oraz okresowo pojawiający się mróz zrobiły swoje, ale tak naprawdę tylko dokonały dzieła zniszczenia. Mróz czy deszcz dla asfaltu to pikuś, a dziury jak po ostrzale artyleryjskim to efekt wiecznego łatania kolejnych łat. A te łaty i tak kiedyś znowu skruszeją i można tak łatać w kółko. Ale gnieźnieńscy kierowcy mają tego dość i czekają na poprawę i jakościową zmianę. Na razie w tej trudnej sytuacji miasto ratuje się jak może. W budżecie miasta na tzw. cząstkowe remonty dróg zarezerwowane jest 1 250 000 złotych. – To są środki przeznaczone na remont dróg twardych – tłumaczy Joanna Śmigielska, zastępczyni prezydenta miasta. Jak zapewnia, prace już ruszyły, ale ciągle zmienna i kapryśna pogoda uniemożliwiają długotrwałe działanie. Naprawy zaczną się na głównych ulicach oraz na najbardziej uciążliwych ubytkach. Natomiast inną kategorią z cyklu „problemy z drogami” jest stan dróg nieutwardzonych. Mowa to głównie o peryferyjnych ulicach i osiedlach. Dramatycznie wygląda stan dróg na Skiereszewie, szczególnie na ulicach zupełnie nowych, gdzie zaczęto stawiać domy za nim dotarła tu infrastruktura. Mieszkańcy ulic Gombrowicza, Rodziewiczówny napisali nawet oficjalny apel to prezydenta miasta. Domagają się w nim jak najszybszych prac naprawczych, bo drogi na tych ulicach praktycznie zostały po deszczach zmyte. Kiedy jednak stan wód na drogach się obniża to wyłaniają się setki dziur. Tak się nie da żyć. Jak zwracają w petycji uwagę mieszkańcy – w grzęzawiskach zwanych drogami problemy mają nie tylko oni, ale także pojazdy asenizacyjne, kurierzy, a kiedy potrzebny będzie dojazd karetki czy straży pożarnej, to lepiej nawet nie krakać. Na dowód dołączają oni zdjęcia i oglądając je nie dziwi, że mieszkańcom do śmiechu nie jest, a sytuacja jest tam fatalna. By dojść do posesji po błocie ułożono deski i palety po których trzeba skakać. Samochody zatapiają się w mazi po felgi, a na innym zdjęciu widać kaczki pływające po wielkiej kałuży. Jak zauważają podpisujący petycję – o remont ulic prosili prezydenta już w 2018 roku!, a wszystkie doraźne prace przeprowadzane na zlecenie magistratu uległy już zniszczeniu. Jak mówi Joanna Śmigielska, w sprawie umacniania tłuczniem takich dróg wyłoniony zostanie wykonawca. Na to zadanie urząd przeznaczył 700 tysięcy złotych, choć w budżecie wpisane było 500 tysięcy. Na szczęście radni zgodzili się dodatkowe środki znaleźć i przesunąć na to zadanie. – Utwardzimy ulice Tuwima, Rodziewiczówny, część ulicy Gombrowicza i część Ludwiczaka – wymienia zastępczyni prezydenta. Prace mają ruszyć na początku marca, a wykonawca będzie miał cztery miesiące na ich wykonanie. Na razie w tym trudnym okresie odchodzącej zimy mieszkańcy muszą sobie sami radzić na ile mogą. A na ile pomoże takie utwardzanie doraźne ulic tłuczniem betonowym? Jak podczas ostatniej sesji Rady Miasta zauważył radny Arkadiusz Masłowski, podobne prace wykonano na ulicy Marii Konopnickiej, ale dziury i tak w tej nawierzchni powstały. Zatem nic tylko czekać na poprawę pogody, wypatrywać drogowców i trzymać kciuki, by łaty przez nich lepione wytrwały jak najdłużej.