Skip to main content

I liga fitsalu

KS Gniezno wygrał z Jagiellonią Białystok

 | 
Fot. SportGniezno.pl

W niedzielę, 20 października, w Hali Widowiskowo-Sportowej im. Mieczysława Łopatki w Gnieźnie rozegrany został mecz 4. kolejki grupy północnej I ligi futsalu. Zespół Klubu Sportowego Gniezno podejmował drużynę Jagiellonii Białystok. W minionym sezonie białostocczanie grali jeszcze na ekstraklasowych parkietach i mają zamiar szybko tam powrócić, ale gnieźnianie wcale nie zamierzają ułatwiać im tego zadania. 

Zawodnicy KS Gniezno po trzech kolejkach zajmowali ostatnie miejsce w ligowej tabeli, a sytuacja ta spowodowała, że do dymisji podał się trener Arkadiusz Hofman. W spotkaniu z Jagiellonią drużynę poprowadził Adam Heliasz, który w ostatnim czasie pełnił już raczej rolę dyrektora sportowego klubu. Władze KS Gniezno szukają nowego szkoleniowca. Wiele wskazuje na to, że zostanie nim dobrze znany w Gnieźnie Paweł Hoeft, który był obecny na tym spotkaniu i z trybun przekazywał uwagi na ławkę rezerwowych. Gospodarze znakomicie rozpoczęli ten mecz. Już pierwsza akcja zakończona strzałem z prawego skrzydła przez Mateusza Poltaszewskiego przyniosła w 11. sekundzie prowadzenie. W 4. minucie lewym skrzydłem popędził Oskar Stankowiak i niesygnalizowanym uderzeniem w pełnym biegu podwyższył na 2:0. Minutę później, również po akcji lewym skrzydłem i celnym strzale w kierunku dalszego słupka, kontaktowego gola dla Jagiellonii zdobył Witalij Pankratij. Gnieźnianie jednak naciskali. Między innymi dwa strzały Wojciecha Węgrzyna obronił Jurij Kozaczenko, ale w 5. minucie przegrał z gnieźnieńskim napastnikiem sytuację „sam na sam” i było już 3:1.

Później mecz wyrównał się. Sporo okazji w zespole Jagiellonii miał Dzianis Samsonow. W ekipie gnieźnieńskiej strzelali między innymi Lubomir Kołomyjczuk i Dawid Radomski. Kiedy wydawało się, że do przerwy gospodarze będą prowadzić dwiema bramkami, jedna z ostatnich akcji ofensywnych Jagiellonii przyniosła gościom rzut karny, po przypadkowym zagraniu ręką wykonującego obronny wślizg Mateusza Poltaszewskiego. Karnego wykorzystał Mateusz Łabieniec i do przerwy było 3:2.

Po zmianie stron piłkarze Jagiellonii zepchnęli gnieźnian do defensywy, ale biało-czerwoni grali szczelnie w obronie i groźnie kontratakowali. Po jednej z takich akcji strzałem w pełnym biegu z około trzynastu metrów po raz drugi na listę strzelców wpisał się Oskar Stankowiak podwyższając na 4:2. Chwilę później gnieźnianie mogli jeszcze powiększyć prowadzenie. Do sytuacji „sam na sam” wybiegał już bowiem Wojciech Węgrzyn, ale został złapany za rękę przez Witalija Pankratija. Ukrainiec został napomniany żółtą kartką, chociaż kibice i sztab szkoleniowy KS Gniezno domagał się czerwonej. Faul nie był jednak brutalny, a w bramce Jagiellonii pozostawał Jurij Kozaczenko. Decyzja sędziego była więc ze wszechmiar słuszna, chociaż rzeczywiście gnieźnieński napastnik mógł znaleźć się w znakomitej sytuacji. Na sześć minut przed zakończeniem spotkania sztab szkoleniowy Jagiellonii zdecydował się na manewr zastępowania bramkarza piątym zawodnikiem w akcjach ofensywnych. Gnieźnianie zostali zamknięci we własnej strefie obronnej, ale skutecznie blokowali akcje ofensywne rywali, a po przechwytach piłki starali się strzelać z własnej połowy do pustej bramki rywali. Skuteczną próbę zanotował w ostatniej minucie Oskar Stankowiak, który nie tylko skompletował hat-tricka, ale także ustalił wynik spotkania na 5:2.

Dzięki wygranej nad Jagiellonią zespół Klubu Sportowego Gniezno opuścił ostatnią pozycję w ligowej tabeli. Teraz gnieźnian czekają dwa wyjazdowe spotkania w Świeciu i Koninie, a 10 listopada podejmą beniaminka – Grupę Altum Kia Łowicz. 

RADOSŁAW KOSSAKOWSKI

Tagi