Września
Znamy datę procesu burmistrza Wrześni. Jest oskarżony o wymuszanie łapówek i składanie fałszywych zeznań
Dopiero po nowym roku rozpocznie się proces zawieszonego w swoich obowiązkach samorządowych burmistrza Wrześni. Ponad rok temu opinią społeczną miasta wstrząsnęła wiadomość, że Tomasz Kałużny został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Usłyszał on zarzuty korupcyjne związane z budową biogazowni. Kałużny nie przyznaje się do winy i działania prokuratury skierowane przeciw niemu uważa za polityczne, motywowane przez rządzące wtedy w Polsce PiS.
W ostatnich wyborach samorządowych Tomasz Kałużny, rządzący Wrześnią od 2002 roku, wystartował ponownie ubiegając się o fotel burmistrza, mimo że ciążyły na nim zarzuty korupcyjne. Zwycięstwo nie przyszło mu łatwo. W drugiej turze wyborów stanął w szranki z Damianem Staniszewskim, 34-letnim członkiem stowarzyszenia „Projekt Września”, które wywodzi się z ruchów miejskich. Ostatecznie Tomasz Kałużny pokonał rywala, ale różnica 390 głosów na jego korzyść, to mocny sygnał, że nie tylko sprawa korupcyjna mogła mu zaszkodzić, ale pojawia się wśród mieszkańców miasta i gminy zmęczenie tymi samymi twarzami, które rządzą tutaj od 22 lat. Mimo wygranej, burmistrz nie może sprawować dalej swojego urzędu i konsumować zwycięstwa. Jego obowiązki pełni dotychczasowy zastępca Artur Mokracki, którego mianowała do tej roli Agata Sobczyk, wojewoda wielkopolska. O co chodzi w „sprawie Kałużnego”? Śledztwo w którym pojawia się nazwisko burmistrza prowadziło Centralne Biuro Antykorupcyjne pod nadzorem Wielkopolskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Poznaniu. Jak informowało CBA – postępowanie dotyczyło „powoływania się przez ustalone osoby w okresie od grudnia 2017 roku do września 2019 roku na terenie całego kraju na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych, a także utwierdzania innych osób w przekonaniu o istnieniu takich wpływów oraz podjęcia się pośrednictwa w załatwianiu spraw w instytucjach publicznych, w zamian za udzielanie korzyści majątkowych, tj. o przestępstwo z art. 230 §1 kk” – podano w komunikacie. W ocenie agencji, Kałużny miał przez inne osoby złożyć korupcyjną propozycję przedsiębiorcy, w zamian, by ten mógł kontynuować swoją inwestycję budowy biogazowni. Przedsiębiorca miał się jednak nie zgodzić na wręczenie 200 000 złotych rzekomej łapówki i stąd inwestycja miała nie dojść do skutku. Na tej podstawie CBA wkroczyła do domu burmistrza, a przeszukując go zabezpieczyła dowody rzeczowe, które mogą mieć znaczenie w sprawie. Sam Kałużny został doprowadzony przed oblicze prokuratora. Po usłyszeniu zarzutu zastosowano wobec niego środki zapobiegawcze.
„To sprawa polityczna” – broni się Kałużny
Zawieszony burmistrz od początku konsekwentnie nie zgadza się z zarzutami. Jak twierdzi – sprawa biogazowni we Wrześni nie dotyczy ani go, ani jego współpracowników. W ocenie Kałużnego sprawa dotyczy podejrzanych przedsiębiorców, którzy być może chcą się teraz „wybielić” przed CBA oskarżając burmistrza, bo grożą im wysokie wyroki karne. Jak dodaje włodarz gminy, w sprawie jest mnóstwo sprzeczności, wzajemnych wykluczeń i zasłyszeń, a sprawa ma dno polityczne – miała to być, w jego ocenie, sprawa wymierzona w celu wyeliminowania go z wyścigu o reelekcję na stanowisko włodarza gminy. Tomasz Kałużny jest członkiem Platformy Obywatelskiej, a zatrzymanie miało miejsce pod koniec rządów PiS. W dodatku po jego zatrzymaniu na Twitterze triumfował Zbigniew Ziobro, ówczesny minister sprawiedliwości i prokurator generalny. Proces burmistrza rozpocznie się 13 stycznia 2025 roku. Oprócz Kałużnego, na ławie oskarżonych zasiądą również trzy inne osoby.