Środowisko
Zagrodzone przejścia dla zwierząt nad S5. Miały zatrzymać migrację dzików, ale zwierzęta giną pod kołami samochodów

Walka rządu z ASF stoi za zagrodzeniem nadziemnych przejść dla zwierząt nad autostradami i drogami szybkiego ruchu. Sytuacja trwa, a dzika zwierzyna utraciła swoje naturalne szlaki migracji. Naukowcy wątpią w skuteczność takiego rozwiązania i wzywają do likwidacji blokad. Do sprawy odnoszą się organizacje z regionu drogi ekspresowej S5, z pogranicza powiatów gnieźnieńskiego, wrzesińskiego i poznańskiego.
Stowarzyszenie Dolina Wrześnicy oraz inne organizacje i osoby monitorują przejścia dla zwierząt nad trasą S5, na północ i południe od miejscowości Czachurki. W tym sąsiedztwie stykają się ze sobą granice trzech powiatów. W bliskim sąsiedztwie jest gmina Czerniejewo ze swoimi rozległymi kompleksami leśnymi. Przejścia są zagrodzone 2-metrowymi płotami. Zwierzyna tym samym utraciła swoje szlaki migracyjne w tym lesistym obszarze i szuka alternatywnych dróg. Niestety, ma to swoje tragiczne konsekwencje i zdezorientowane zwierzęta giną pod kołami samochodów. Dolina Wrześnicy zwróciła się o informację w tej sprawie do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która zarządza drogą ekspresową. Jak się okazuje, grodzenia dla zwierząt na dedykowanych im przejściach są efektem rozprzestrzeniania się ASF i w tym celu postanowiono ograniczyć przemieszczanie się dzików. To realizacja wniosku Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Poznaniu przez Wojewodę Wielkopolską. Nakazała ona zarządcom autostrady A2 i drogi ekspresowej S5 budowę wspomnianych grodzeń. Czy grodzenia są skuteczne i jak miałyby być skonstruowane? Tego nie wie nikt. „Kto miałby weryfikować poprawność rozwiązań projektowych ogrodzeń w zakresie parametrów, materiałów do ich budowy pod względem skuteczności ekologicznej, szczelności i trwałości konstrukcji, możliwych błędów wykonawczych oraz zakresu prac i problemów związanych z ich utrzymaniem?” – pyta stowarzyszenie, bo nie ma żadnego dokumentu, który by to regulował. Nie ma też żadnego podmiotu, który by monitorował, czy faktycznie ASF dzięki zamknięciu przejść się nie rozprzestrzenia i wstrzymuje migrację dzików. Dolinę Wrześnicy dziwi też, że nie robi tego Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Co więcej, jak informuje dr Piotr Stankowski ze Stowarzyszenia na Rzecz Ochrony Przyrody i Krajobrazu Dolina Wrześnicy – ani inspektorat weterynarii, ani wojewoda nie monitorują rozwiązań grodzeń wprowadzonych przez GDDKiA. – Sytuacja ta finalnie skutkuje brakiem współpracy między instytucjami, które są ustawowo powołane do ochrony przyrody a konsekwencje tego stanu rzeczy są katastrofalne dla zwierząt i przekładają się na szkodliwy wpływ na populacje migrujących zwierząt. Są też nieefektywne w hamowaniu rozprzestrzeniania się ASF i nieuzasadnione ekonomicznie (wielomilionowe koszty stawiania blokad) – zauważa naukowiec.
Jak zaznacza stowarzyszenie, od 2019 roku nikt problemem źle skonstruowanych grodzeń się nie przejmował. Zwierzęta chronione inne niż dziki powinny mieć swobodę migracji, a taką utraciły. – Błąd ten bez wątpienia jest wynikiem wysokiego poziomu ogólności sformułowania rozporządzenia, co doprowadziło do stanu obecnego, w którym grodzenia przejść blokują przemieszczanie się wielu gatunków zwierząt jednak nie blokują przemieszczania się dzików, które należą do zwierząt o ogromnych możliwościach adaptacyjnych – zwraca uwagę dr Stankowski. Ale zwierzęta muszą migrować i migrują. Kończy się to dla nich tragicznie. Organizacje społeczne wniosły o dane dotyczące śmiertelności zwierząt na autostradach i drogach ekspresowych w latach 2014-2024. Wynika z nich, że na drogach zarządzanych przez GDDKiA Oddział w Poznaniu odnotowano skokowy wzrost zdarzeń. „Dostarczone dane nie uwzględniają szeregu czynników, które pozwoliłyby udowodnić hipotezę, że grodzenia przyczyniają się do wzrostu śmiertelności zwierząt. Jednak dane te są silną przesłanką, że tak właśnie jest. Truchła zwierząt leżące na drogach przyciągają zwierzęta padlinożerne co generuje potencjalnie kolejne wypadki śmiertelne zwierząt a także kolizje drogowe, w tym z dużymi ptakami drapieżnymi. Ten stan rzeczy wymaga z pewnością dalszych badań i opinii ekspertów. Chociaż generalizacja ze względu na brak innych danych nie jest na dzień dzisiejszy możliwa, to dostarczone dane są porażające” – alarmuje organizacja. Takich zdarzeń odnotowano ponad 1100. Najczęściej pod kołami samochodów ginęły lisy (972), sarny (509) czy koty (243). Dolina Wrześnicy z innymi naukowcami, organizacjami i osobami zainteresowanymi w tej sprawie udały się do GDDKiA i Wojewody Wielkopolskiej.