Strajk w Jeremiasie
O strajku w Gnieźnie, przed ambasadą Niemiec w Warszawie

„Jeżeli firma z Niemiec dopuszcza się w Polsce takich praktyk, których nigdy nie dopuściłaby się na własnym rynku pracy, to jest to jak najlepsze miejsce żeby przyjść i powiedzieć, że oczekujemy, że takie same standardy jakie panują po drugiej stronie Odry, będą przestrzegane także tutaj” – mówił pod ambasadą Niemiec w Warszawie Adrian Zandberg, szef partii Razem, który wspiera protest w Jeremiasie.
Z konkretnymi postulatami przybyli pod niemiecką ambasadę w Polsce protestujący związkowcy z gnieźnieńskiego zakładu Jeremias. Oczekują oni reakcji ze strony właścicieli spółki-matki na to co dzieje się w zakładzie w Polsce, gdzie już czwarty tydzień trwa strajk części pracowników. Warunki zakończenia protestu od 3 czerwca są niezmienne: podwyżka 800 złotych, wydłużenie przerwy do 30 minut, miesięczny okres rozliczeniowy i sprawiedliwy system premiowania. Poniedziałkowy protest wsparł także poseł Adrian Zandberg. – Nie ma przyzwolenia na to, żeby pracownicy w Polsce byli traktowani jako pracownicy drugiej kategorii – mówił w czasie protestu. O sytuacji w zakładzie oraz nastrojach wśród strajkujących mówili także związkowcy Dariusz Modrzejewski i Dariusz Kozłowski.