Rondo im. Gnieźnieńskich Olimpijczyków
Nowym (starym) rondem za 2 lata?
– Ono musi ulec zmianie – mówi starosta Tomasz Budasz o jednym z najwstydliwszych dla Gniezna miejsc na jego planie. Mowa o rondzie im. Gnieźnieńskich Olimpijczyków, które swoim wyglądem i stanem nie przystoi żadnemu cywilizowanemu miastu. Brudne betonowe klocki, dziurawa nawierzchnia – oto wizerunek tego miejsca. 13 lat temu rondo zorganizowano „na chwilę”, by poprawić przepustowość i bezpieczeństwo na ważnym skrzyżowaniu, ale – jak to w Polsce – prowizorka utrzymuje się najdłużej. I na przemianę tego miejsca, jeszcze trochę poczekamy.
Mimo, że ruch okrężny w rejonie ulic Składowej, Polnej, Wrzesińskiej i Warszawskiej miał być zorganizowany w obecnej formie tylko tymczasowo, to jednak stan ten trwa od 13 lat. Przez ten czas pojawiały się zapewnienia, że rondo w końcu będzie wyglądać tak jak powinno. – Ale problemem było to, że zbiegające się tutaj ulice należały do różnych zarządców – mówi dziś Tomasz Budasz, starosta gnieźnieński, który jeszcze przed objęciem urzędu obiecał, że ten stan rzeczy musi się zmienić. Teraz jest o to łatwiej, ponieważ rondo przekazano w zarząd powiatowi gnieźnieńskiemu. – Jestem po rozmowach z prezydentem Michałem Powałowskim, którego poinformowałem o rozpoczęciu prac. Trzeba to zmienić, dlatego zabezpieczyliśmy środki w budżecie na dokumentację – informuje starosta. Na razie trwa postępowanie przetargowe na opracowanie wspomnianej dokumentacji, co może – w przypadku wyłonienia firmy projektowej – potrwać do 11 miesięcy. Inżynierów czeka tu nie lada wyzwanie, ponieważ to newralgiczny punkt komunikacji miasta ze skomplikowanymi sieciami schowanymi pod powierzchnią ziemi. Tak naprawdę, mimo posiadania map i podkładów geodezyjnych, nie wiadomo, co skrywa się pod drogą, ani jaki jest tego stan. Dziś nie wiadomo też, czy rondo będzie mieć standardowy kształt koła, czy jednak projektanci zastosują tzw. „ósemkę”, ponieważ skrzyżowanie tak naprawdę jest dłuższe i sięga niemal wiaduktu im. Popiełuszki. Na ostateczną koncepcję czekają powiatowi drogowcy.
Jak podkreśla Stanisław Dolaciński, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg, inwestycja ta nie będzie przebudową ronda, a po prostu budową ronda od nowa. Jak dodaje, dziś nie da się nawet w przybliżeniu określić, ile może kosztować już sama inwestycja budowlana. Na pewno mowa tu o kwotach rzędu milionów złotych. Zapewne będzie potrzeba przekładania infrastruktury podziemnej, jej modernizacja i wyeliminowanie ewentualnych kolizji w sieciach. Dlaczego przez 13 ostatnich lat, mimo zapewnień, rondo cięgle jest tymczasowe? – To pytanie trzeba zadać nam wszystkim. Zarządcom dróg, samorządowcom, rządzącym, mediom. Dlaczego tak się stało, że rondo leżące w gestii dróg wojewódzkich nie było przedmiotem realizacji? W zeszłym roku, jako powiat, staliśmy się zarządcą drogi i pierwsze nasze kroki, jakie ustaliliśmy z panem starostą, to odmiana wizerunku tego miejsca – mówi dyrektor PZD. Jak dodaje, w najbliższej przyszłości planowane jest rozpoczęcie modernizacji drogi krajowej nr 15 (od Czeluścina do ronda Europejskiego w Gnieźnie). – A więc ten wlot do miasta Gniezna od strony Wrześni musi zmienić swoje oblicze. To jeden z naszych priorytetów – podkreśla Dolaciński. Teraz przyjrzyjmy się terminom. 3 czerwca nastąpi otwarcie ofert w przetargu na opracowanie dokumentacji projektowo-kosztorysowej. Jeśli uda się wtedy wyłonić firmę wykonawczą, ta po podpisaniu umowy będzie miała 11 miesięcy na wykonanie dokumentów. Te mogą zatem trafić do Powiatowego Zarządu Dróg w okolicach maja 2025 roku. Wtedy będzie już wiadomo, dzięki kosztorysowi, ile budowa ronda może kosztować. Jeśli uda się powiatowi samemu zabezpieczyć potrzebna kwotę, to będzie to otwarta droga do ogłoszenia kolejnego przetargu na prace budowlane. Być może też, powiat będzie ubiegać się o dofinansowanie zewnętrzne na tę inwestycję. Jak ostrożnie rachuje Stanisław Dolaciński, po nowym rondzie im. Gnieźnieńskich Olimpijczyków, kierowcy pojadę najszybciej za ok. 2 lata.