Puchar Narodów w hokeju na trawie mężczyzn
Hokej: Nowa Zelandia najlepsza w Gnieźnie
Od 31 maja do 9 czerwca na Stadionie im. Alfonsa Flinika w Gnieźnie rozgrywano Puchar Narodów w hokeju na trawie mężczyzn. W zmaganiach wzięło udział dziewięć drużyn: Austria, Pakistan, Nowa Zelandia, Polska, Francja, Malezja, RPA, Korea i Kanada. Turniej wygrała zgodnie z przewidywaniami reprezentacja Nowej Zelandii, chociaż Francję pokonała dopiero w karnych zagrywkach. Polacy, mimo niezłej postawy w fazie grupowej, nie zdołali uzyskać awansu do rozgrywki finałowej.
Biało-Czerwoni już w pierwszym spotkaniu grupowym zmierzyli się z faworyzowaną ekipą z Oceanii. Dysponujący znakomitą techniką indywidualną rywale od początku przeważali. Polacy walczyli ambitnie, ale ostatecznie przegrali 2:4. Wynik z pewnością ujmy naszej drużynie nie przynosi. W sobotę, 1 czerwca, Polacy zmierzyli się z Koreą. Od początku spotkania nasi zawodnicy przewyższający rywali warunkami fizycznymi ruszyli do ataku, ale imponujący szybkością i zwrotnością Koreańczycy groźnie kontratakowali. Do przerwy było 1:0 i takim też rezultatem zakończyło się to spotkanie.
We wtorek, 4 czerwca, Polacy mieli szansę awansować na pozycję wicelidera grupy A. Aby to osiągnąć wystarczał remis w spotkaniu z Republiką Południowej Afryki. Biało-Czerwoni przegrali 1:2 spadając na 4. pozycję w tabeli grupy A.
W tej sytuacji Polacy myśląc o awansie do czołowej „czwórki” musieli wygrać mecz z Austrią 4:0, lub co najmniej trzema bramkami (pod warunkiem, że zdobędą pięć lub więcej goli). Każda wygrana lub remis z Austrią dawała Biało-Czerwonym trzecią lokatę w grupie i prawo gry o miejsca 5-8 w całym turnieju. Porażka – koniec udziału w zmaganiach. Austriacy wygrali 2:1 i to oni awansowali do fazy finałowej, a dla Biało-Czerwonych gnieźnieński turniej zakończył się na fazie grupowej.
W sobotę, 8 czerwca, rozegrano spotkania półfinałowe. Oba mecze półfinałowe zakończyły się identycznymi rezultatami 2:1, ale jakże odmienne scenariusze doprowadziły do tych wyników. Faworyzowani Francuzi od początku drugiej kwarty przegrywali z RPA 0:1, mimo że od początku mieli optyczną przewagę. Trójkolorowi zdołali wyrównać dopiero w 54 minucie i kiedy wydawało się, że dojdzie do karnych zagrywek, powtarzany kilkakrotnie „krótki róg” w ostatniej minucie dał im wygraną.
Zupełnie inny przebieg miał mecz drugiego faworyta. Nowa Zelandia już w 2 minucie objęła prowadzenie z Pakistanem wykorzystując karny strzał rożny. Po pierwszej kwarcie było już 2:0. Później gra wyrównała się. Na pięć minut przed końcem spotkania Pakistańczycy zdołali zdobyć kontaktowego gola, ale to było wszystko i ostatecznie zgodnie z przewidywaniami o awans do światowej elity Nowozelandczycy zagrali w niedzielę z Francją.
Bardzo dużo emocji, szczególnie w końcówce, przyniósł mecz o trzecie miejsce Pakistanu i Republiki Południowej Afryki. Gra była wyrównana i ciekawa, chociaż w pierwszej kwarcie nie padła żadna bramka. W drugiej był remis 1:1. Po trzech remis 2:2. W 51. minucie RPA po raz kolejny objęła prowadzenie, ale cztery minuty później po szybkim kontrataku Shahid Hannan zbiegając w lewą stronę uderzył mocno bekhendem, a piłka wpadła do bramki. Azjaci cieszyli się z remisu, a tymczasem, po analizie zapisu wideo, sędziowie uznali, że Pakistańczyk uderzył piłkę zewnętrzną stroną laski. Biorąc pod uwagę tor lotu piłki decyzja ta przeczy podstawowym prawom fizyki! Załamani Pakistańczycy szybko stracili czwartego gola. Później doszło do przepychanek między zawodnikami obu drużyn. Na minutę przed końcem Azjaci zdobyli jeszcze kontaktową bramkę, ale to zespół z Afryki zwyciężył 4:3 zdobywając brązowy medal.
W spotkaniu finałowym zmierzyły się reprezentacje Nowej Zelandii i Francji. Zespół z Oceanii był faworytem w walce o powrót do hokejowej elity i od początku zepchnął rywali do defensywy. Francuzi bronili się jednak skutecznie i do przerwy na Stadionie im. Alfonsa Flinika bramek nie było. Rezultatem bezbramkowym zakończyła się także trzecia kwarta tego pojedynku, w której jednak to Francuzi zaczęli coraz bardziej przeważać. Tymczasem w 53. minucie Jonty Elmes uderzając z góry zagraną wzdłuż linii bramkowej piłkę dał Nowozelandczykom prowadzenie. Cztery minuty później Francuzi egzekwowali karny strzał rożny i wykorzystując go doprowadzili do remisu 1:1. Takim rezultatem zakończyło się to spotkanie i w tej sytuacji o zwycięstwie w turnieju decydowała seria karnych zagrywek. W niej Nowozelandczycy prowadzili już 3:1. Mogli w czwartej kolejce rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść, ale Isaac Houlbrooke trafił w słupek. W ostatniej próbie doszło do kuriozalnej sytuacji. Sędzia pospieszył się i po faulu francuskiego bramkarza na Hugo Inglisie podyktował rzut karny, mimo że piłka trafiła do bramki po pchnięciu Nowozelandczyka. Arbiter przeprosił za zbyt szybką reakcję, ale nie mógł już zmienić decyzji. Na szczęście rzut karny wykorzystał Kane Russel i duch sportu (w przeciwieństwie do meczu o brązowy medal) nie został nadwątlony. Nowa Zelandia po rocznej banicji wraca do Pro League. Reprezentację Polski teraz czekają intensywne przygotowania do turnieju eliminacyjnego mistrzostw Europy, który odbędzie się pod koniec sierpnia w Dublinie. Natomiast, aby zagrać ponownie w Pucharze Narodów będzie musiała mozolnie wspinać się w rankingu FIH.