Rozmowa „Przemian”
„Opieka na naszym oddziale jest na najwyższym poziomie”
Od 1 czerwca 2023 roku funkcję kierownika oddziału ginekologiczno – położniczego w Szpitalu Pomnik Chrztu Polski w Gnieźnie pełni dr n. med. Tomasz Goździewicz, absolwent Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, który swoje doświadczenie i specjalizację zdobywał w Ginekologiczno-Położniczym Szpitalu Klinicznym przy ul. Polnej w Poznaniu oraz w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Po roku, od rozpoczęcia pracy w Gnieźnie, m.in. o tym, jaki to był rok i co się przez ten rok udało zrobić, o planach względem oddziału na przyszłość, a także o tym czy kobiety chcą rodzić w Gnieźnie, rozmawia Kinga Strzelec.
Zacznijmy może od kwestii, nad którą chyba każdy dzisiaj się zastanawia w obliczu głoszonego niżu demograficznego. Czy kobiety w Polsce chcą rodzić? I czy chcą rodzić w Gnieźnie?
– O to trzeba by było zapytać same pacjentki. Ale trzeba przyznać, że ilość porodów w naszym szpitalu się zwiększa. Pierwsze półrocze zakończyliśmy z 504 porodami, także jest to więcej niż w porównywalnym okresie zeszłego roku. A to oznacza, że jest więcej pacjentek. Jeżeli ta tendencja się utrzyma, to jako jeden z nielicznych szpitali w Wielkopolsce zanotujemy zwiększający się procent porodów w kontekście ogólnokrajowym. Ogólnie zeszły rok większość szpitali zakończyła ze spadkiem 15%. W tej chwili notujemy odwrotną tendencję, czyli przyrost porodów w Gnieźnie.
Pacjentki chcą rodzić w Szpitalu Pomnik Chrztu Polski w Gnieźnie? Dopytują o rodzenie w tym miejscu? W przeszłości różnie z tym bywało. Przede wszystkim ze względów lokalowych i warunków, jakie panowały na oddziale ginekologiczno – położniczym tutejszego szpitala, kobiety decydowały się na wybór innego ośrodka, przede wszystkim w Poznaniu. Czy oddanie nowego skrzydła, a tym samym nowego i nowoczesnego oddziału ginekologiczno – położniczego, zmieniło coś w tej kwestii?
– Dużo jest pacjentek, które decydują się na poród w Gnieźnie, a pochodzą spoza powiatu gnieźnieńskiego i samego miasta Gniezna. Jak najbardziej tutaj ten ogrom pracy, który wykonują położne i cały personel, związany właśnie z porodami, przyczynił się do świetnej opinii. Ten ogrom pracy w połączeniu z bardzo dobrymi warunkami lokalowymi czyni porodówkę w Gnieźnie bardzo atrakcyjną, w porównaniu do innych szpitali.
Niedawno minął rok od momentu, gdy objął Pan funkcję ordynatora oddziału ginekologiczno – położniczego w gnieźnieńskim szpitalu. Początki były trudne?
– I tak, i nie. Wiadomo, że trzeba było się odnaleźć w sytuacji, ale tak naprawdę w miarę szybko udało się wszystko ułożyć i wspólnymi siłami wymienić doświadczenie z osobami, które tu już pracowały i wypracować wszystko to, co najlepsze. Efekty właśnie teraz widzimy.
Już podczas pierwszej konferencji prasowej mówił Pan o tym, że ma Pan plany względem oddziału, że planuje Pan wprowadzić zmiany. Od czego zaczęły się te zmiany na oddziale?
– Wymiana i doświadczenia i dopracowanie pewnych procedur doprowadziły do tego, że tak naprawdę opieka na naszym oddziale jest na najwyższym poziomie, według obowiązujących na całym świecie standardów. W tej chwili właściwie udało się osiągnąć to, co jako oddział planowaliśmy. Jeżeli chodzi o porodówkę, to od czerwca dostępne są znieczulenia zewnątrzoponowe; również od czerwca istnieje możliwość obecności osoby towarzyszącej przy planowych cesarskich cięciach. Jeżeli chodzi o procedury ginekologiczne, to również dzięki zakupom sprzętowym i uzupełnieniu sprzętu, który dyrekcja szpitala zakupiła rok temu, udało się wprowadzić wszystkie operacje, które tak naprawdę powinny być wykonywane i są wykonywane w tej chwili na oddziale, tak jak na całym świecie. Wiadomo, są pewne procedury ograniczone do ośrodków referencyjnych, ale te wszystkie, które powinny być przeprowadzane na etapie szpitala powiatowego, wykonujemy.
Jeżeli chodzi o opiekę nad kobietą i dzieckiem, to czy możemy wskazać na coś, co dzisiaj Gniezno wyróżnia spośród podobnych sobie placówek?
– Myślę, że przede wszystkim to jakość opieki i ilość personelu w stosunku do pacjentów. Ale też jest to na przykład możliwość skorzystania z opieki nie tylko samych położnych bezpośrednio, ale też położnych laktacyjnych, psychologa, urofizjoterapeuty, dietetyka. Także oddział dysponuje nie tylko samą kadrą położniczo – pielęgniarską, ale również wszystkich innych bardzo ważnych, choć na co dzień mniej docenianych, dyscyplin.
W kontekście oddziału ginekologiczno – położniczego zazwyczaj dużo mówi się o tej części położniczej, mniej – o ginekologicznej. Jak wygląda leczenie chorób kobiecych na oddziale? O czym tutaj warto wspomnieć?
– Myślę, że nie jesteśmy tutaj pionierami, ale między innymi o procedurze histeroskopii operacyjnej w znieczuleniu miejscowym, gdzie też pacjentki mają pewne obawy przed tą formą znieczulenia, ale już po samej operacji są zdziwione, że taka operacja jest bezbolesna i właściwie już po kilku godzinach mogą wyjść do domu. Jeżeli chodzi o Wielkopolskę, to jesteśmy jednym z nielicznych szpitali, które wprowadziły taką możliwość. Z sukcesem. Miesięcznie wykonujemy tych operacji bardzo dużo. Pozostałe leczenie wykonujemy w standardzie. Tutaj wykonujemy wszystkie pozostałe procedury operacyjne, m.in. związane z wysiłkowym nietrzymaniem moczu, z mięśniakami, z torbielami. Przy tych najczęstszych schorzeniach tutaj, na miejscu, pacjentki uzyskują pomoc. O tej jakości opieki i zaufaniu, jakim obdarzają ten oddział pacjentki, świadczyć może też lista oczekujących, w ciągu roku wydłużyła się z miesiąca do trzech miesięcy. I teraz pracujemy nad tym – i mamy też taką prośbę do dyrekcji szpitala – żeby jednak zwiększyć dostępność do sali operacyjnej, żeby skrócić ten okres oczekiwania. To też ma przełożenie na lęk pacjentek, że tak długo muszą czekać. Oczywiście, dostosowujemy to do sytuacji klinicznej, że tam gdzie można czekać, to ten czas jest adekwatny. Ale jesteśmy jako oddział gotowi do tego, żeby operować więcej i częściej, ale to już kwestia wewnętrznej organizacji pracy z poziomu bloku operacyjnego. Generalnie jedynie pacjentki onkologiczne, po przeprowadzeniu diagnostyki, są przekazywane pod opiekę poznańskiego ośrodka ginekologii onkologicznej, z którym współpracujemy i w którym pacjentki bardzo szybko uzyskują pomoc.
Pan przeszedł do Gniezna z Poznania, ze szpitala mieszczącego się przy ul. Polnej – chyba najsłynniejszej placówki w regionie, jeżeli chodzi o porody i też bardzo cenionej przez pacjentki. Czy można porównywać dzisiaj te dwa szpitale? Czy można już śmiało i głośno powiedzieć, że gnieźnieńska porodówka wkroczyła w XXI wiek i zmierza dalej?
– Główna różnica dotyczy opieki neonatologicznej i tutaj poznański Szpital Ginekologiczno – Położniczy będzie perełką z racji najwyższej opieki nad noworodkiem. Mimo cały czas podejmowanych starań przez dyrekcję, mamy jedynie tzw. pierwszy stopień referencyjności, czyli opieki nad noworodkiem zdrowym, jedynie z krótkotrwałą patologią. I faktycznie w sytuacjach koniecznych dzieci są transportowane do Szpitala Ginekologiczno – Położniczego przy ul. Polnej. Oczywiście, to są pojedyncze przypadki. Pod względem lokalowym, sprzętowym tutejszy oddział noworodkowy bez problemu sobie poradzi, tak jak powinien drugi stopień referencyjności, w przypadku porodu po 32. tygodniu, aczkolwiek jeszcze administracyjnie – mimo naszych starań – nie ma na to zgody Narodowego Funduszu Zdrowia. Ale pod względem merytorycznym jesteśmy na to gotowi. Jakość, jeżeli chodzi o porody, w gnieźnieńskim szpitalu jest na najwyższym poziomie, ilość personelu w stosunku do ilości pacjentek jest wysoka. Można powiedzieć, że ta jakość związana z samym przebiegiem porodu, jest przynajmniej taka sama, jak momentami nawet nie lepsza, niż w takim dużym ośrodku.
Jakie są plany względem oddziału ginekologiczno – położniczego w Gnieźnie?
– Cały czas czekamy na formalne prace Komisji ds. Endometriozy przy Ministerstwie Zdrowia, bo wiemy że mają powstać ośrodki referencyjne. Czekamy na ogłoszenie kryteriów, jakie takie ośrodki mają spełniać. Takie operacje już wykonywaliśmy, wspólnie z chirurgami z tutejszego szpitala. Zobaczymy, jakie kryteria zostaną opracowane przez ministerstwo i w jakim stopniu formalnie będziemy w stanie je spełnić. Pod względem merytorycznym ta opieka jest i jesteśmy przygotowani.
Podejmując przed rokiem decyzję o przejściu do Gniezna, dzisiaj stwierdza Pan, że była to dobra decyzja?
– Łatwiej ocenia się pewne wydarzenia z perspektywy czasu. Myślę, że jak najbardziej tak. Wszystko zawsze ma swoje plusy i minusy. Wiadomo, że tutaj jest to inny ośrodek, o innym charakterze, ale mimo wszystko wydaje się, że była to dobra decyzja. Taka okresowa zmiana pracy służy, ponieważ zmusza do świeżego spojrzenia i rozwoju.