Skip to main content

Teatr Fredry

Tajemnice teatralnej garderoby. Co się dzieje w zespole gnieźnieńskiej sceny?

 | 
(fot. FB/Teatr Fredry)

Mobbing i działania przemocowe w gnieźnieńskim Teatrze Fredry wyłaniają się z artykułu Gazety Wyborczej, który opisuje zakulisowe sceny, o których zwykły widz, nie może mieć pojęcia. „Ona nawet nie zdaje sobie sprawy, ilu aktorów przez lata straumatyzowała, kryjąc i tuszując przemoc męża” – powiedziała o dyrektorce teatru i jej mężu, aktorka Ewelina Paszke, która zna małżeństwo i miała być ofiarą przemocy ze strony aktora. Dotarliśmy do jednego z anonimowych listów, którymi aktorzy apelowali o kontrolę w teatrze.

Bulwersujące historie zza kulisów pracy w Teatrze Fredry w Gnieźnie stały się rankiem 10 września tematem numer jeden głównej strony internetowej ogólnopolskiej Gazety Wyborczej. Dziennik opisuje zachowania mające znamiona przemocy, których miał się dopuszczać aktor teatru Roland Nowak, prywatnie mąż dyrektorki instytucji. „Dostałam pięścią w twarz od Rolanda” – powiedziała „Wyborczej” aktora Ewelina Paszke, która z aktorem współpracowała podczas prób do spektaklu w Chorwacji, w latach 90. O podobnym zachowaniu aktora mówi też inny aktor, który z Nowakiem pracował w Poznaniu, na początku lat 2000. „Godziłem się na to, bo byłem młodym pracownikiem teatru. Później przyzwyczaiłem się, nie reagowałem, nie byliśmy w stanie przeciwstawić mu się jako grupa” – powiedział redaktorce gazety. Okazuje się, że to wcale nie przeszłość. Do takich zachowań miało dochodzić także w Teatrze Fredry w Gnieźnie. W tekście przytoczono relację z próby do sztuki „Gaz!”, kiedy aktorka Martyna Rozwadowska, po szale aktora i zwróceniu mu uwagi na niewłaściwe zachowanie mogła być kopnięta. Agresję miał przerwać inny aktor.

Opisywane w tekście sytuacje nie są jedynymi. Dotarliśmy do jednego z anonimowych tekstów opowiadających sytuację zakulisową w teatrze. Wynika z niego, tak jak i z tekstu „Wyborczej”, że o tym, co się dzieje, dobrze miała wiedzieć dyrektor teatru, Joanna Nowak. Rozwadowska idzie w tej sprawie na rozmowę do dyrekcji. Tam usłyszała, że dyrektor Nowak przeprowadzi z mężem rozmowę wyjaśniającą. „Naprawdę coś trzeba zmienić, bo ludzie używają swoich prywatnych słabości, żeby zgnoić kogoś innego i to nie jest twórcze. Jeżeli ktoś myśli, że to jest twórcze, to wręcz przeciwnie. Przemocowiec wyjdzie z twarzą i nałapie energii i sobie poradzi, a ktoś, kto jest słabszy, po prostu będzie zgnojony i zamknięty, przez co może być mniej produktywny i kreatywny” – relacjonuje to, co mówiła do Joanny Nowak aktorka. To było w 2021 roku. W ocenie zespołu teatru, nic to nie zmieniło. Podczas przygotowań do innej sztuki doszło do kolejnej awantury z udziałem aktora, który w kolejnych wystawianych u Fredry dziełach dostaje znaczące role. Inni członkowie zespołu czują się dyskryminowani. Teatr miał zorganizować warsztaty antyprzemocowe, ale aktorzy podkreślają, że to były bardziej warsztaty z komunikacji. W czerwcu 2023 zdesperowani aktorzy alarmują Urząd Marszałkowski w Poznaniu, którego instytucją kultury jest teatr w Gnieźnie. W cytowanej skardze aktorzy podnoszą, że teatr – to prawda – odnosi sukcesy, ale dzieje się to kosztem pracowników. Urząd prosi o odniesienie się do zarzutów dyrekcję. Ta odpowiada, że to osobisty atak na dyrektor odnoszącego sukcesy teatru. „Po wyczerpaniu listy innych zarzutów postanowiono zrobić to w wysoce nieprofesjonalny i prymitywny sposób, opierając się najprawdopodobniej na fragmentarycznych i wybiórczych relacjach niektórych pracowników teatru zatrudnianych w procesie prób scenicznych, a nawet na wynoszonych poza ściany sali prób fragmentach prywatnych wypowiedzi aktora, artykułowanych podczas wymaganego przez niektórych inscenizatorów procesu budowania roli na bazie improwizacji twórczej na temat osobistych przeżyć. Jest to działanie z moralnego punktu widzenia absolutnie niedopuszczalne i nieetyczne.” – cytuje odpowiedź Joanny Nowak „Wyborcza”. Jak dodaje w piśmie dyrektor, anonim od zespołu włącza się w działania medialne miejskiego radnego Tomasza Dzionka. Ten od lat krytykuje sposób zagospodarowania placu przed teatrem. Powstała tu betonowa przestrzeń z piramidami. Za jego wpis w internecie, że to „piramidy finansowe za 1300000” złotych” teatr pozywa radnego do sądu. Sprawę sąd umarza.

Docieramy do jednego z anonimów, które miały być słane do Urzędu Marszałkowskiego w Poznaniu. Opisanych tu jest szereg sytuacji zza kulis teatru w Gnieźnie. Padają tu m.in. zarzuty, że aktor wykorzystuje do bronienia swojej pozycji w zespole roli w teatrze jego małżonki. Z tekstu wynika, że mobbowani aktorzy nie mogą mieć własnych potrzeb ani zdania i powinni milczeć w sprawie przemocy. Pada zarzut, że dyrektor, zamiast zespołu, broni siebie. W sprawie artykułu w „Wyborczej” kontaktujemy się z byłymi aktorami sceny. Ci potwierdzają stawiane tam zarzuty i sytuacje.

Jak informuje „Wyborcza”, jeszcze w tym roku Urząd Marszałkowski planuje w teatrze kontrolę. W kwestii opisanej w artykule zwróciliśmy się z pytaniami do teatru i Urzędu Marszałkowskiego. Czekamy na odpowiedzi. Do tego czasu głos w mediach społecznościowych zabierają kolejne osoby, komentując opublikowany w „Wyborczej” artykuł. Może to wnieść nowe wątki do sprawy.

Tagi