Skip to main content

Literatura Gniezna

Irmina Kosmala: Z „Krótką historią nikczemności” na oceanie literatury

 | 
Irmina Kosmala

Bez wątpienia, mamy w Gnieźnie pełnokrwistą pisarkę, która swoją osobną i samej sobie wytyczoną drogą, podąża i wchodzi w pamięć czytelników. Jej miłość do literatury i filozofii, w pewnym momencie, znalazła nieoczekiwane ujście w pisaniu własnych tekstów, które znalazły zrozumienie i sympatię odbiorców. Irmina Kosmala wydała właśnie drugą swą powieść (a trzecią książkę), która po raz kolejny pokazuje jej świetny warsztat twórczy, rzetelne przygotowanie, a co za tym idzie – traktowanie swoich czytelników niezwykle serio.

Irmina w gnieźnieńskim środowisku ludzi miłujących kulturę, a szczególnie literaturę, dała się poznać jako ognista entuzjastka tego co lokalne. Gdy uważa, że należy jakieś nowe wydawnictwo kreślone ręką osoby z tych rejonów wypromować, opowiedzieć o nim – nie ma dla niej miejsca z zamkniętymi drzwiami i obojętnym stosunkiem drugiej strony. Pojawia się na festiwalach literackich (sama takie tworzyła i współtworzy), donosi o nich na swojej stronie internetowej Kuźnia Literacka (polecam! www.kuznia.art.pl), wykorzysta stosownie wszelkie kontakty medialne. Zachęci nas do literatury ze stron gazety (także naszej), portalu czy poniesie wieść po fali radiowej wprost do domów. Nie dziwi więc, że jej osobiste święto, czyli premiera nowej powieści i spotkanie autorskie, zaczyna od promocji innych twórców z Gniezna. Ciągle płonie to jej wieloletnie zaangażowanie w dostrzeganie lokalnych twórców. Kiedy w grudniu 2023 roku Irmina miała sposobność opowiedzieć naszym czytelnikom o jej (wówczas) najnowszym wydawnictwie („Itinerarium, czyli przewodnik z lektur dla podróżnych”, wydawca Zeszyty Poetyckie, 2023), Dawid Jung – krytyk literacki, redaktor naczelny Zeszytów Poetyckich, podkreślił, że rozwój Kosmali to nie ewolucja, ale wręcz rewolucja. „Jestem mile zaskoczony talentem asocjacji u Irminy. Ona się rozwinie w coś wybitnego i należy to szanować. Gniezno jest małym miastem, a mamy dosyć dużo pisarek i pisarzy. Irmina bez wątpienia należy do najlepiej piszących kobiet w tym mieście” – mówił mi z wyraźną pewnością w głosie. Zaledwie 9 miesięcy później, Irmina udowodniła, że tak jest w istocie.

„Krótka historia nikczemności” to powieść, którą poprzedził i wzbogacił dogłębny research. Przygotowanie autorki do wyimaginowania historii bohaterki, po raz kolejny pokazało nam potężne zdolności Irminy Kosmali do tworzenia narracji. Narracji bardzo realistycznej, co tylko podkreśla zdolność autorki do obserwacji, wyciągania wniosków i dalszego wykorzystywania zaistniałych sytuacji. Język Irminy też ewoluuje. Jak zauważył Dawid Jung, prowadzący spotkanie autorskie, w odróżnieniu od debiutanckiej „Złudy”, „Krótka historia…” zawiera więcej humoru, dialogów, a sam język i ton są lżejsze. – Jest tutaj kilka wątków. Jest sensacja, jest thriller psychologiczny. Bawisz się kilkoma gatunkami literackimi, a mimo to, robisz to bardzo lekko, płynnie, acz niekoniecznie przyjemnie. To nowość w twojej twórczości, co świadczy o twoim niebywałym rozwoju – komplementował książkę Jung, kierując słowa do autorki. – W tej powieści chciałam pokazać nikczemność z różnych stron. Chwycić ją i obrócić o 180 stopni. Zobaczyć tę drugą stronę i rozpatrywać ją z różnych perspektyw. Czy ta nikczemność, która zawarta jest w tej książce, naprawdę jest nikczemna? – pytała autorka. To pytanie czysto filozoficzne, a filozofia Irminie obca nie jest i bardzo często umiejętnie ją wykorzystuje, nie tylko w pisarstwie, ale i w rozważaniach codziennych. Nie każdy bowiem ma takie przygotowanie merytoryczne (I. Kosmala jest absolwentką tego kierunku na studiach), które te mechanizmy i rodzące się pytania, może wykorzystywać na co dzień. Warto też docenić i zauważyć fakt, że opis choroby depresji, z która zmaga się bohaterka książki, nie był osobistym doświadczeniem autorki, ale by był jak najmocniej wiarygodny, został skonsultowany z lekarzem specjalistą z tej dziedziny. To jest ta wspomniana już przeze mnie wcześniej rzetelność twórcza. U Irminy jest mały margines, albo nawet jego brak, w celu uwiedzenia czytelnika słowem, które nie ma odbicia w rzeczywistości. – Kochani, przepraszam was – zwróciła się do widowni Irmina. – Ale nigdy nie myślałam o czytelniku. Zawsze myślałam o tym, żeby napisać książkę, którą sama chciałabym przeczytać. Chcę wydać coś, co tak chwyci za serce, za gardło, że przewróci na kolana. Właśnie takich emocji potrzebuję! – podkreśliła szczerze autorka, co widownia przyjęła brawami.

Podsumowując poprzednią premierę książki Irminy, w swojej relacji z wydarzenia zanotowałem: „Jeśli wielka literatura to ocean, to próby na niego wypłynięcia zaczynają się w setkach mniejszych zatok. W tej gnieźnieńskiej część środowiska jeszcze na lądzie buduje swoje łodzie, część po tej zatoce pływa, ktoś już z niej wypłynął, a na te szerokie wody wypływa właśnie Irmina Kosmala”. Dziś już wiem, że autorka przeciska się przez cieśninę (a może już to zrobiła) i ocean literatury stoi przed nią otworem.

Tagi