Skip to main content

Latarnia na Wenei

Latarnia doszła do ściany, a chce się rozwijać. Co zatem dalej z popularnym w Gnieźnie miejscem?

 | 
Konsultacje społeczne Latarni na Wenei

Od siedmiu lat nad jeziorem Jelonek (pot. „Weneją”) działa społeczna inicjatywa Stowarzyszenia Ośla Ławka (OŁ!). To kolektyw, który chciałyby u siebie władze i społeczności wielu miast w kraju. Sami ubiegają się o granty zewnętrzne, sami organizują (darmowe!) wydarzenia przez całe wakacje (koncerty, warsztaty, dyskusje, spotkania autorskie) i tym samym dopełniają obraz kultury Gniezna. Na organizowane przez Latarnię na Wenei imprezy, czy spotkania ciągną ludzie z całego kraju, a echo tych zdarzeń słyszane jest nawet poza granicami Polski. I tu dochodzi do pewnego paradoksu, bowiem Latarnia może stać się ofiarą własnego sukcesu. Inicjatywa rozrasta się, ale ma założony gorset. Tym gorsetem jest miejsce w którym działa.

Gdy siedem lat temu Latarnia na Wenei rozbłysła pierwszy raz światłem kultury i wskazała tym samym gnieźnianom przyjazny port do spędzania wolnego czasu, niewielu wówczas przewidywało, jak mocno rozwojową drogę ta inicjatywa przejdzie. Społecznicy przez te lata zagospodarowywali malutkie podwórko przy dawnym magazynie wodociągów, tuż przy jeziorze Jelonek. Zapuszczony teren, a użyczony im od komunalnej spółki czyścili, malowali, zbudowali scenę, zakupili nagłośnienie, wymalowano murale i graffiti, twórcy ozdobili teren artystycznymi instalacjami. O ile na początku tej drogi brak schronienia pod dachem nie był większym problemem, to kiedy zajeżdżali tu najwięksi w kraju muzycy i gwiazdy literatury, to już stało się to kłopotliwe. Gdzieś trzeba chować też sprzęt i siedzenia. Niestety, sąsiednia pusta hala nie została w całości stowarzyszeniu nigdy udostępniona, gdyż jej stan techniczny nie jest nikomu znany. Od lat opuszczony gmach niszczeje, ale zgodzono się udostępnić Latarni mały korytarz do magazynowania krzeseł. Lecz to ciągle za mało. Latarnia na Wenei działa dziś podobnie jak wiele takich inicjatyw na świecie: to małe centra społeczno-kulturalne, które dają mieszkańcom wolną od polityki i mainstreamowych konwenansów przestrzeń, w której mogą działać tak jak chcą. – Doszliśmy do ściany – powiedziała Alex Freiheit ze stowarzyszenia, kiedy 17 lipca spotkano się właśnie w Latarni na Wenei na konsultacjach społecznych. Wydarzenie zorganizowano po to, by porozmawiać z władzami miasta (właścicielem terenu) i mieszkańcami – czego oczekują od tego miejsca i co można zrobić, by organizacja dostała szansę dalszego rozwoju.

Alex Freicheit i Buri ze Stowarzyszenia Ośla ławka

Jak podczas spotkania powiedzieli przedstawiciele organizacji – mała scena, małe podwórko i brak schronienia pod dachem spowodowały, że idea Latarnii może się już tylko kręcić w kółko. A odbiorcy oczekują jej rozwoju i czegoś nowego. Od lat powtarzane jest niczym mantra stwierdzenie, że inicjatywa powinna działać cały rok, ale do tego jest potrzebna przestrzeń pod dachem. Władze stowarzyszenia są gotowe podjąć się takiego zadania i bić się o granty dla organizacji pozarządowych na taką działalność, ale muszą mieć miejsce i stwierdzający to dokument. A dziś tego nie mają. I tu wszyscy patrzą na sąsiedni pusty magazyn. – Mamy możliwości i chcemy to robić, czyli pozyskiwać środki na infrastrukturę tego miejsca, żeby mogło się rozwijać – mówi Alex. Obecnie Latarnia ma umowę na podwórko i korytarz w budynku jeszcze na 3 lata. – Ale my mamy plany wykraczające poza te trzy lata – wyjaśnia. W czasie zachodzących zmian klimatycznych coraz częściej imprezy na wolnym powietrzu „bombardują” warunki pogodowe. Nigdy nie wiadomo, czy zapowiedziana impreza się odbędzie. Część już musiała zostać odwołana. Do tego mieszkańcy zgłaszają postulaty o braku w mieście klubu muzycznego, który dawałby możliwość organizowania koncertów cały rok. Po zamknięciu Klubu Muzycznego „Młyn” miasto nie ma już takich możliwości. Latarnia jest gotowa wypełnić tę zawstydzającą lukę. No właśnie, czyli co z tym budynkiem? Jak zapewniają „latarnicy” – są oni gotowi zagospodarowywać sąsiednia halę. Ubiegać się o granty i etapami przywracać go do życia. Marzy się im tam scena, ścianka wspinaczkowa, rampa, przestrzeń do pracy, biblioteczka, miejsca warsztatowe. Wszystko miałoby być otwarte cały rok dla wszystkich. Alex i Buri ze stowarzyszenia zaprezentowali jak podobne przestrzenie zagospodarowano w innych miasta na świecie i w Polsce. Nie trzeba tu wielkich nakładów finansowych. Potem obiekt można wynajmować pod różne wydarzenia. – Zgłaszają się do nas coraz większe nazwiska, ale niestety, nie jesteśmy gotowi zaoferować im tego, czego potrzebują do organizacji koncertu – rozkłada ręce Alex.

Konsultacje społeczne w Latarni na Wenei

Przybyli na spotkanie mieszkańcy zadeklarowali, że są cały sercem za Latarnią i pragną jej rozwoju. Zaoferowali nawet wsparcie finansowe w formie datków na organizację. Zachęcali, by Ośla Ławka startowała po granty także z Budżetu Obywatelskiego. – Chciałbym korzystać z wydarzeń kulturalnych częściej, ale lato nie jest akurat dla mnie najlepszym okresem. A w czasie typowo koncertowym, czyli jesień-zima, Gniezna nie ma. Nie istniejemy na mapie takich wydarzeń – mówił jeden z mieszkańców. Z kolei inny uczestnik spotkania przyjechał na konsultacje specjalnie z Wągrowca. Jak mówił, takich miejsc jak w Gnieźnie jest mało. On z żoną przyjeżdżają na każde wydarzenie w Latarni. – Przepraszam, ale w Wągrowcu nie mówi się o Gnieźnie w kontekście katedry, tylko właśnie Latarni. „Gniezno? A, oni tam mają tę Latarnię na Wenei” – przytoczył rozmowy z jego krajanami.

Na konsultacjach społecznych był duża grupa przedstawicieli Urzędu Miejskiego, z wiceprezydentem na czele. To już jest duża zmiana jakościowa, którą wniosła obecna kadencja samorządu. Nie brakło też zainteresowanych sprawą radnych miejskich. To dało jasny sygnał, że Latarnia i jej rozwój nie są już tak pomijane jak wcześniej. Jak powiedział Łukasz Muciok, zastępca prezydenta miasta – największym utrapieniem dla władz jest stan sąsiedniej hali. Nikt tak naprawdę nie wie, jaki on do końca jest. Miasto zleciło wykonanie ekspertyzy budowlanej istniejącej substancji. Dopiero ona da odpowiedź, czy można remontować obiekt, ale jeśli tak – ile to może kosztować. Co ciekawe – ostatnie silne opady deszczu i nawałnice nie miały na halę większego wpływu. Nic tu nie przeciekało, a zrewitalizowane za ogromne środki budynki MOK zostały trwale zniszczone. Jak powiedział wprost Ł. Muciok – jeśli te nakłady będą duże, miasta przy jego obecnej kondycji finansowej nie będzie na to stać. – Mówię to w imieniu swoim i prezydenta Michała Powałowskiego – my jesteśmy za Latarnią na Wenei na 300 procent! Mam nadzieję, że nie będziecie działać tylko te trzy lata i po drodze wypracujemy wspólnie rozwiązania dla tego miejsca – podkreślił wiceprezydent. Na ten moment – w ocenie Ł. Mucioka – miasto nie może sobie pozwolić na udostępnienie tego miejsca ze względów bezpieczeństwa. Ale nie zamyka się na pomysły stowarzyszenia. Jeśli jednak stan budynku nie pozwoli na jego zagospodarowanie, wiceprezydent obiecał pomoc i wspólne działanie na znalezienie nowego miejsca dla Latarni. – Mówię to wprost, chcemy żebyście byli. Bo wy zagospodarowujecie potężny obszar zadań, którymi powinno zająć się miasto, a z racji przepisów nie jest w stanie tego zrobić. Wy szybciej reagujecie i dostosowujecie się do kierunków kultury – zauważył i dodał, że miasto jest skrępowane mnóstwem procedur, które nie pozwalają mu szybciej działać. Stowarzyszenie może robić to lepiej i miasto ma je w tym wspierać.

Konsultacje społeczne Latarni na Wenei

Podsumowując spotkanie, wypracowano wstępne etapy działania. Stowarzyszenie przygotuje ankietę dla każdego chętnego mieszkańca, w której będzie on mógł opowiedzieć się za tym, czego oczekuje od Latarni na Wenei, a Miasto ma do końca tego roku mieć opracowaną ekspertyzę sąsiedniego budynku. Z tymi dwoma elementami dojdzie do kolejnego spotkania i rozmów. Jeśli dobra wola władz Gniezna będzie uczciwie podtrzymywana, to pojawia się szansa, że światło Latarni nie zgaśnie. Jeśli zgaśnie tak cenna inicjatywa samych mieszkańców, to co to będzie świadczyć o samym mieście?

Tagi