Gospodarka Gniezna
Gniezno na liście miast, którym grozi upadek. Wiceprezydent komentuje

Na 964 miasta w Polsce 139 z nich zaliczono do grona samorządów tracących funkcje społeczno-gospodarcze. W tym gronie znalazło się Gniezno. Jeśli nie podjęte zostaną zdecydowane kroki zaradcze, miastu może grozić katastrofa – demograficzna, społeczna i gospodarcza. Po publikacjach prasowych na ten temat, głos zabrał Łukasz Muciok, wiceprezydent Gniezna. – Mamy świadomość tych wskaźników, one nam w pewien sposób coś mówią. To nic przerażającego. To są rzeczy o których wiemy od wielu lat – mówi i zapewnia, że miasto wprowadza działania zaradcze.
Doświadczają niekorzystnych zmian demograficznych i ekonomicznych, takich jak spadek liczby mieszkańców, wzrost bezrobocia czy odpływ firm. Opracowana przez Polską Akademię Nauk lista miast jest częścią Krajowej Strategii Rozwoju Regionalnego i obejmuje obecnie 139 samorządów. W tym gronie, który trudne nazwać rankingiem, bo tutaj nie ma się o co ścigać, widnieje Gniezno. Nasze miasto zaliczono do kategorii „miast zagrożonych”, obok np. Świecia, Konina, Piekar Śląskich, Radomia, Nysy czy Chodzieży. W tym momencie, przyszłość takich samorządów nie rysuje się w miłych barwach, szczególnie dla ich mieszkańców. Część włodarzy tych miast patrzy bezradnie na pomoc rządu, część sama zabrała się za poprawę własnego losu. Celem publikacji listy jest identyfikacja miast wymagających szczególnego wsparcia w ramach polityki rozwoju regionalnego, aby przeciwdziałać negatywnym trendom i wspierać ich rozwój społeczno-gospodarczy. Po nagłośnieniu faktu istnienia na tej liście Gniezna, co „Przemiany” uczyniły jak pierwsze, briefing prasowy zwołał Łukasz Muciok, wiceprezydent Gniezna. Oto obszerne fragmenty jego wypowiedzi. (Dalsza część tekstu pod zdjęciem)

– Ten ranking pokazuje prognozy w którą stronę pójdą miasta jeśli chodzi o rozwój w kontekście demograficzno-społecznym, ale też gospodarczym. Ten ranking jest też taką wyjściową dla miast, żeby mogły przygotować się od zmian w perspektywie długoterminowej. Ranking jest też wyjściową do aplikowania o fundusze szwajcarskie. Wszystkie miasta z tej listy mają prawo o takie fundusze wystąpić. Alokacja wynosi 40-80 mln złotych na różne działania związane z rozwojem. Taki wniosek złożyliśmy. Daje nam to możliwości żeby tym zmianom, które mogą w przyszłości być negatywne, zapobiec – tłumaczył dziennikarzom opinię Urzędu Miejskiego wiceprezydent. Czy widnienie na tej liście Gniezna to degradacja? – Nie. To opis pewnej sytuacji. Ona jest wypadkową wielu różnych działań. I tego, że demografia wygląda jak wygląda w całym kraju, pokazuje też pewne migracje mieszkańców za pracą; kierunki rozwoju miejsc w których będzie większy nacisk na rozwój stref gospodarczych. Miast też tracą swoją funkcję, dlatego, że od kilku lat trwa proces suburbanizacji, który polega na tym, że ludzie z centrów miast się wyprowadzają do tzw. obwarzanków, w związku ze wzrostem poziomu życia. Powoduje to, że patrząc na gminy miejskie czy wiejskie, nie do końca jest to obraz przejrzysty. Często mieszkańcy jednej gminy mieszkają w drugiej gminie gdzie są te zakłady pracy, bo taka jest specyfika tej gminy. Miasto Gniezno jest otoczone gminami Gniezno i Niechanowo. Te nasze tereny inwestycyjne nie zawsze mogą być tak atrakcyjne jeśli chodzi o wymogi, jak np. tereny gmin sąsiednich. Wówczas mieszkańcy Gniezna mogą pracować w gminach sąsiednich, a mieszkańcy gmin sąsiednich mogą pracować w Gnieźnie – komentował dalej Łukasz Muciok.
Czytaj więcej na ten temat:
„To, co możemy zrobić – robimy”
Wiceprezydent dodał i zauważył, że bilans Gniezna w migracji ludzi dojeżdżających do pracy nie jest zły. – Na podstawie spisu ludności z 2021 roku 6300 osób wyjeżdża do pracy z Gniezna, natomiast przyjeżdża tutaj 7900 osób. Jeśli spojrzymy na taki ranking, to tak naprawdę wypadamy nie tak najgorzej. W sąsiedniej gminie Gniezno sytuacja jest odwrotna. Trudno zatem rozpatrywać gminy miejskie w oderwaniu od tych, które je otaczają i stają się „sypialniami”. My jako miasto, podobnie mamy inną funkcję jeśli chodzi o sprawy urbanizacyjne, względem dużej aglomeracji poznańskiej. Do Poznania możemy dojechać pociągiem w 35 minut, a rok temu byliśmy na tym odcinku 20-tą najbardziej obleganą trasą wybieraną przez pasażerów w kraju. Przejechało nią milion osób. To taki wskaźnik, który daje nam pewien obraz, że za tą pracą się jeździ. W dużych miastach też z jednego końca na drugi jedzie się godzinę albo dłużej. 35 minut na dojazd do pracy to nie jest straszny czas. Możemy tu też wziąć dojazdy bezpośrednio od dworca kolejowego czy stacji. Mamy świadomość tych wskaźników, one nam w pewien sposób coś mówią. To nic przerażającego. To są rzeczy o których wiemy od wielu lat. Te dane co 10 lat, zgodnie ze spisem powszechnym, są aktualizowane. Ta tendencja była już wiadoma 20 lat temu. To, co możemy zrobić – robimy. W dłuższej perspektywie prezydent Powałowski ma wizję miasta na przyszłość. Aplikowaliśmy o środki szwajcarskie i czekamy na wyniki tego konkursu. Tylko 20 miast dostanie środki z tej listy 139 miast zagrożonych. Minimum można pozyskać tu 44 mln. Wszelkie działania nasze idą w tym kierunku, żeby zatrzymać pewien trend i żeby naszym mieszkańcom żyło się lepiej – podkreślił zastępca włodarza miasta.
Recepty miasta na umierające centrum i wyjście z kryzysu?
Dalej Łukasz Muciok przedstawił zasady ubiegania się o fundusze szwajcarskie. Jak zapewnił, miasto Gniezno złożyło w tym projekcie swoje wnioski na maksymalną kwotę na różne zadania, m.in. ze sfery spraw społecznych, infrastruktury. Rozstrzygnięcia mają zapaść za pół roku. By zatrzymać negatywny trend, który dotknął Gniezno, miasto – w ocenie wiceprezydenta – ma swoje pomysły. – Chcemy wybudować dwa bloki. To będą kolejne mieszkania, które naszym mieszkańcom zaproponujemy. Mamy też kolejne tereny do podzielnia na działki budowlane. Mamy tereny inwestycyjne, ale tutaj wiele zależy od tego, czego oczekują inwestorzy. Oni tez mają swoje wymagania. Nasze działki nie zawsze im pasują, więc staramy się je promować. To są nasze twarde działania jeśli chodzi o majątek miasta. Wykorzystujemy też rok koronacyjny. Wydarzenia staramy się promować i nadać im rangę nie tylko krajową, ale i międzynarodową. To może się przełożyć na turystykę i większe wpływy jeśli chodzi o przedsiębiorstwa zajmujące się turystyką w mieście – wymieniał wiceprezydent. Na pytanie o „receptę” miasta na wymierające centrum i puste lokale, Ł. Muciok zauważył, że z zasobu miasta puste stoją tylko trzy lokale. – To jest proces ciągły. Te lokale są wynajmowane i one się zwalniają, bo to zależy od przedsiębiorców, jak oni swój biznes prowadzą. Większość pustych lokali, to są lokale prywatne, które z różnych względów nie są wynajęte. Być może są to zaporowe czynsze lub inne przyczyny. Nasze lokale, jak np. „medialne” – lokal po Empiku czy po Bibliotece, są wynajęte. W ciągu kilku miesięcy zostaną uruchomione przez najemców i zmienią swoje funkcje. Cały czas sytuację monitorujemy, ale nie odpowiadamy za to, co biznes prywatny robi ze swoimi lokalami – powiedział na koniec wiceprezydent.