Pojezierze gnieźnieńskie
Kto i za co odpowiada? Wody Polskie zabierają głos po krytyce w sprawie znikania jezior we wschodniej Wielkopolsce
W ostatnich dniach odbyła się wspólna konferencja samorządów tworzących Stowarzyszenie Powidzkiego Parku Krajobrazowego. W dramatycznym apelu wezwały one ministrów i premiera Donalda Tuska o interwencję w sprawie ratowania zasobów wodnych wschodniej Wielkopolski. Mimo wielu obietnic, poziom wody wielu akwenów pojezierza gnieźnieńskiego dalej się obniża, a miało być zupełnie odwrotnie. Krytyka spadła na działania Wód Polskich.
Do apeli samorządów działających w otoczeniu jezior Powidzkiego Parku Krajobrazowego, przyłączyło się Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Wielkopolskich. W swoim stanowisku, organizacja zrzeszająca 130 gmin i 17 powiatów z regionu, wskazała, że to zaniechania Wód Polskich wpływają na pogarszające się stosunki wodne na wschodzie regionu. „Upłynęło 10 lat, w trakcie których, pomimo apeli środowiska samorządowego, nie zrobiono nic w kierunku poprawy zasobów wodnych Wschodniej Wielkopolski, a degradacja jezior postępowała” – grzmi w swoim stanowisku stowarzyszenie. Samorządowców zaskoczyła decyzja o niewypełnianiu wodą odkrywki Jóźwin II B, co zatrzymałoby opadanie lustra wody w jeziorach. Jak alarmują, samoczynne zapełnianie tego wyrobiska potrwa 35 lat, a w tym czasie jeziora wokół Powidza znikną. W tle jest też rozgrywka o 120 milionów złotych środków europejskich, które mają pomóc w rozwiązaniu problemu. Trzeba je wydać i rozliczyć do 2029 roku. Ale jak mówią samorządowcy, z obecnym tempem prac, nie ma co na to liczyć. „Patrząc na tempo prac oraz zupełnie nowe podejście PGW Wody Polskie do realizacji wcześniej poczynionych założeń, wykorzystanie tych środków w zasadzie wydaje się niemożliwe. Pieniądze przepadną, projekt nie zostanie zrealizowany, a problem odpływu wód z jezior będzie tylko narastał” – dodają samorządy w stanowisku.
Czytaj więcej na ten temat:
Po medialnej burzy jaką wywołał głośny protest i apele samorządów, odpowiedziały na nie Wody Polskie. „Pragniemy zaznaczyć, że Wody Polskie nie podważają słuszności działań mających na celu rekultywację terenów po wydobyciu węgla brunatnego. W pełni popieramy potrzebę zalewania odkrywek oraz ochrony środowiska wodnego” – zawarła organizacja w swym stanowisku. Jak dodają Wody Polskie, nie są one przeciwne wykorzystaniu wody z rzeki Warty do ratowania akwenów na wschodzie Wielkopolski. Wody Polskie zwracają uwagę, że nie wszystkie ustalane wcześniej zadania do realizacji leżą w ich kompetencji. „(…) mimo ogłaszanego »projektu« odbudowy zasobów Wielkopolski wschodniej, analizowane zadania były w większości we wstępnej fazie przygotowania lub nieprzygotowane. Nie posiadały dokumentacji projektowych, wymaganych dokumentów administracyjnych, zgód i pozwoleń, nie miały szacunkowych (wskaźnikowych) kosztorysów realizacji prac. Kolejnym istotnym problemem jest to, że zdefiniowane w zadaniach obiekty do modernizacji lub przebudowy często nie były własnością PGW Wody Polskie” – informuje rządowa agencja. Jak dodaje, brakuje gotowych projektów do uzyskania decyzji administracyjnych. Niestety, nie wskazuje dokładnie jakich projektów brak. Wody Polskie wskazały też, że nie otrzymały do tej pory zapowiadanych środków europejskich. „Obecne władze Wód Polskich podejmują nowe działania z pełną determinacją, wykazując zdecydowane podejście do analizy i realizacji zadań dotyczących gospodarki wodnej. Mając świadomość wagi problemów rzetelnie podchodzą do rozwiązań realnych do wykonania” – zapewnia agencja. Zatem pojawił się dwugłos w bulwersującej sprawie znikania jezior. Dwugłos, który nie daje żadnej drogi wyjścia z impasu. Kto ma realizować zadania wyznaczone wcześniej w drodze porozumień? Kto bierze odpowiedzialność za pogarszający się stan jezior we wschodniej Wielkopolsce? Co zrobi z tym rząd?