Skip to main content

Stowarzyszenie „Mali Bracia Ubogich”

Gdy brakuje relacji z drugim człowiekiem…

 | 
Stefania Wnuk

To blisko 80 – letnia historia budowania relacji na linii senior – wolontariusz. To radość dla seniora i przyjemność dla wolontariusza. To otwartość i zrozumienie. To spotkanie, w którym pierwsze zdania brzmią: „jesteś dla mnie ważna/y”, „chcę cię wysłuchać”, „chcę spędzić z tobą czas”, „zróbmy razem coś fajnego”. Ze Stefanią Wnuk, koordynatorką „Stowarzyszenia Mali Bracia Ubogich” w regionie Wielkopolski rozmawia Kinga Strzelec.

Stowarzyszenie „Mali Bracia Ubogich” nie istnieje od dzisiaj. To stowarzyszenie, które już niebawem obchodzić będzie 80 – lecie swojej działalności. Jak wyglądały początki?

– Stowarzyszenie „Mali Bracia Ubogich” działa od 1946 roku. Powstało we Francji. To właśnie tam założyciel stowarzyszenia widział, że po okresie wojennym jest duża potrzeba pomocy osobom samotnym, starszym – wówczas było dużo wdów, ale też osób biednych. Na początku działalność stowarzyszenia polegała na dostarczaniu przez wolontariuszy posiłków, węgla. Z czasem okazało się, że tym ludziom najbardziej brakuje relacji z drugim człowiekiem, że są po prostu samotni. Tym sposobem nasze stowarzyszenie rozrosło się na cały świat, jesteśmy w tej chwili w dziesięciu państwach. W Polsce stowarzyszenie działa od dwudziestu jeden lat, w trzynastu miastach i są to miasta zarówno większe, jak i mniejsze. Między innymi takim większym miastem, które jest od samego początku, jest Poznań. Ale stowarzyszenie tworzy oddziały także w mniejszych miejscowościach, m.in. w Gnieźnie – właśnie mijają cztery lata, odkąd tutaj jesteśmy. W całej Polsce łącznie w tej chwili mamy kontakt z około ośmiuset seniorami. Cały czas się rozwijamy.

Czym w istocie zajmują się wolontariusze?

– Naszym głównym programem jest program „Obecność, czyli twoja obecność pomaga mi żyć”. Jest to program skierowany do osób powyżej 60. roku życia, czują się samotne, chciałyby się otworzyć na obecność drugiego człowieka i na relacje, czyli po prostu na to, żeby ktoś się pojawił, porozmawiał, spędził czas. Ten program polega na tym, że wolontariusz odwiedza minimum raz w tygodniu seniora, na minimum dwie godziny. Oczywiście, częstotliwość może być większa – to zależy od tego, jak dostępny jest wolontariusz i jakie potrzeby ma senior. Te spotkania głównie polegają na rozmowie, ale też na wspólnym wychodzeniu na spacery, na rozwiązywaniu krzyżówek, czy dzieleniu wspólnych pasji, bo to też często naszych wolontariuszy i seniorów łączy.

Ilu wolontariuszy jest w Gnieźnie?

– W tej chwili mamy ponad osiemnastu wolontariuszy. Natomiast par funkcjonujących na zasadzie wolontariusz – senior jest szesnaście. Powoli, małymi krokami działamy i się rozrastamy. W tej chwili mamy taką sytuację, jakiej jeszcze w Gnieźnie nie mieliśmy: jest więcej wolontariuszy niż oczekujących seniorów. Według statystyk, które sprawdzałam, seniorów powyżej 60. roku życia w Gnieźnie jest osiemnaście tysięcy. Jako stowarzyszenie rok temu, wśród osób powyżej 80. roku życia, przeprowadziliśmy badania, z których wnika, że co czwarta osoba czuje się samotna. Dlatego też chciałabym z tego miejsca zaapelować do tych seniorów, którzy tutaj mieszkają, żeby się nie bali i otworzyli na obecność drugiego człowieka, ponieważ to po prostu zmienia życie. Niektórzy już myślą, że to już jest koniec, że już nic dobrego ich nie czeka. A tu się nagle pojawia taki wolontariusz. Chciałabym także zaznaczyć, że taki wolontariusz jest przez nas sprawdzony, przeszkolony, ma podpisane porozumienie ze stowarzyszeniem – to nie jest taka osoba, która się pojawia znikąd.

Mówi Pani o tym, żeby seniorzy się nie bali. Tych obaw faktycznie musi być dzisiaj dużo i są one uzasadnione, między innymi ze względu na wiele oszustw i kradzieży, m.in. metoda „na wnuczka”, „na pracownika ZUS”, a nawet „na policjanta”. Chciałabym, żebyśmy wyraźnie zaznaczyły w tym miejscu, że skorzystanie z obecności wolontariusza jest bezpłatne i seniorzy nigdy nie są proszeni o wpłatę składki, czy opłaty miesięcznej, czy w ogóle o jakiekolwiek pieniądze.

– Stowarzyszenie utrzymuje się z darowizn, ze środków własnych i mamy to szczęście, że jesteśmy organizacją, która ma w miarę dobrą sytuację finansową. Zarówno udział dla wolontariuszy, jak i dla seniorów jest całkowicie bezpłatny, wszystko jest refundowane. Jeżeli się pojawiają jakieś koszty, na przykład związane z organizacją jakichś akcji, to wszystko opłacamy z pieniędzy stowarzyszenia, nie seniora. Mamy m.in. akcję, która jest organizowana w wakacje pn. „Wakacje jednego dnia” – polega to na tym, że wolontariusz może zabrać seniora na jednodniową wycieczkę i ma wówczas z funduszu stowarzyszenia zapewniony budżet dla siebie i dla seniora, żeby móc na taką wycieczkę pojechać.

Kto może zostać wolontariuszem?

– Mamy dwa podstawowe kryteria: musi to być osoba niekarana i powyżej 18. roku życia. Oczywiście, to musi być osoba, która jest otwarta, która lubi seniorów, która jest ciekawa drugiego człowieka, która chętnie wysłucha tych historii, które seniorzy mają do opowiedzenia, a te historie są przeróżne. Jeżeli chodzi o górny prób wiekowy, to nie ma granicy – nasz najstarszy wolontariusz ma 73 lata i to nie jest jedyny wolontariusz, który jest powyżej 60. roku życia. Są też wolontariuszki, które mają 18 lat. Zależy nam na różnorodności, ponieważ seniorzy są różnorodni. Ja jestem koordynatorem wolontariatu w Gnieźnie i moim zadaniem jest poznać takiego seniora i poznać wolontariusza, a potem ich sparować. Dlatego też zależy mi na takiej różnorodności, ponieważ jeden senior powie: „a ja bym chciał spędzać czas z młodą osobą, która będzie mi towarzyszyć podczas spacerów”, z kolei inna seniorka powie: „ a ja bym chciała taką panią, która jest mniej więcej w moim wieku i żebyśmy razem mogły sobie pójść na koncert”. Dlatego tak ważne jest, żeby usłyszeć zarówno wolontariusza, jak i seniora. Wiem, że im więcej takich informacji zdobędę i lepiej dopasuje takie osoby, to ta relacja ma szanse na przetrwanie. Myślę, że to też jest pewien aspekt bezpieczeństwa, żeby seniorzy czuli się bezpieczni – że ja jestem. Koordynator jest pracownikiem stowarzyszenia. Ja jestem zajmuję się także regionem pozostałej części Wielkopolski i przy takiej ilości obowiązków nie byłabym w stanie robić tego wolontaryjnie. Natomiast dzięki temu jestem dostępna, czuwam nad relacją i jeżeli coś się dzieje – zarówno z jednej, jak i z drugiej strony – to reaguję.

Gdzie można szukać informacji na temat działalności stowarzyszenia?

– Jeżeli chodzi o kandydatów na wolontariuszy, to polecam naszą stronę internetową malibracia.org.pl – tam są wszelkie informacje. Na tej stronie znajdują się informacje dotyczące tego, w jaki sposób można nas wesprzeć, w jaki sposób można przystąpić do stowarzyszenia i stać się wolontariuszem. Jeżeli natomiast seniorzy chcieliby zacząć korzystać z obecności wolontariusza, to mogą skontaktować się bezpośrednio ze mną. Pod numerem telefonu (61) 843 72 55 lub 534 833 966 – udzielę wszelkich informacji i przyjmę takie zgłoszenie. Jeżeli ktoś się chętny, to umawiamy się na spotkanie.

Rozpoczynając naszą rozmowę wspominała Pani o tych głównych celach, które przyświecały założycielowi stowarzyszenia: wsparcie osób starszych i samotnych po ciężkim czasie wojny, pomoc charytatywna i materialna. Współcześnie realia się zmieniły. Dzisiaj też są całkiem inne priorytety i potrzeby. Ja wiem, że o to powinnam zapytać przede wszystkim seniorów. Ale wiem też, że Pani z seniorami dużo rozmawia i też pewnie ma wiedzę na ten temat: co daje seniorom taka obecność drugiej osoby?

– Pierwsze skojarzenie, które przychodzi mi na myśl, to po prostu nie są sami. Że ktoś przychodzi, ktoś się nimi interesuje, że mogą się wygadać. Jest przecież udowodnione, że jeżeli ktoś nie czuje się samotny i może porozmawiać z drugą osobą, to zachodzą pewne zmiany w mózgu, które prowadzą do rozwoju, a nie kurczeniu. Osoba samotna po prostu zamyka się w sobie. A tutaj senior się otwiera. Powolutku, małymi krokami, nie zawsze to się dzieje od razu. Ale widzimy, że po prostu taki senior zaczyna nabierać chęci życia, odwagi do wyjścia z domu i do odnowienia kontaktów z rodziną – bo zdarzały nam się i takie przypadki, że po spotkaniach z naszym wolontariuszem senior, który był samotny, na tyle się ośmielił, że postanowił jednak z powrotem nawiązać relacje ze swoją rodziną. Tych aspektów jest bardzo dużo. Czasami jest to po prostu dla nich pewna mobilizacja, żeby coś ze sobą zrobić w ciągu tygodnia, ponieważ bez takiego spotkania z wolontariuszem nikt inny by się nimi nie interesował, siedzieliby w domu, czasami bezczynnie, patrząc w telewizor i czekając na wieczór. A tu wiedzą, że np. w środę przychodzi wolontariuszka Zosia i trzeba się wykąpać, ładnie ubrać, posprzątać w domu. I wtedy tacy seniorzy cieszą się i czekają na spotkanie.

Tagi