Teatr Fredry
Teatr Fredry odpowiada na zarzuty oświadczeniem. „Nie było i nie ma działań przemocowych”
Po ciężkich oskarżeniach, które padły w reportażu poznańskiej „Gazety Wyborczej”, a który odsłania kulisy pracy w gnieźnieńskim Teatrze Fredry, głos w mediach społecznościowych zabierają kolejne osoby, które pracowały lub współpracowały z instytucją. Rzucają one nowe światło na trudną do twórczej pracy atmosferę w zespole. Pojawiają się tu takie zjawiska i emocje jak mobbing, strach i przemoc. Swój głos w głośnej sprawie, o której dyskutuje świat polskiego teatru, ma zabrać w końcu Urząd Marszałkowski w Poznaniu, organizator teatru, ale szybciej – oświadczeniem, z widzami i opinią publiczną skontaktował się za pomocą swojego facebooka sam teatr. Jednak zablokował możliwość skomentowania posta.
Rankiem 10 września główny ogólnopolski serwis „Gazety Wyborczej” zaszokował czytelników swoim reportażem pt. „Kiedy trwa próba, budzą się demony. Aktorzy teatru w Gnieźnie oskarżają męża dyrektorki o przemoc”. Sygnaliści z teatru postanowili ujawnić, co się dzieje w instytucji podczas prób do spektakli. W opisanych przez nich sytuacjach, miało dochodzić do działań mobbingowych, kłótni, czynów agresywnych. Za nimi miał stać Roland Nowak, jedna z największych gwiazd w zespole, a prywatnie mąż dyrektor instytucji – Joanny Nowak. W reportażu pod nazwiskami swoje relacje z aktorem relacjonują inni aktorzy, którzy z Nowakiem współpracowali wcześniej. Opisują jego agresywne zachowania włącznie z uderzeniem aktorki w twarz. Aktorzy mieli zgłaszać dyrekcji nadużycia, ale nie miało to przynieść żadnego rezultatu. W czerwcu 2023 roku sygnaliści alarmują Urząd Marszałkowski. Ten prosi dyrekcję o ustosunkowanie się do zarzutów. Dyrektor teatru odpowiada. Z treści pisma, do którego dotarliśmy, wynika, że dyrekcja domyśla się, kto jest autorem anonimu. Zwraca uwagę, że ta „osoba” nie jest pracownikiem teatru. Doszukuje się tutaj sformułowań, które mają to potwierdzać. Treści pisma zarzuca ogólnikowość i że już na wstępie autor dyskredytuje się. Zarzuca też, że brak odwagi w podpisaniu się imieniem i nazwiskiem „neutralizuje całkowicie wiarygodność tej osoby oraz osób, z których opowieści czerpie materiał do swoich przemyśleń”. Całe pismo liczy osiem stron.
Fala opinii wywołana reportażem „Wyborczej” obiegła już całą teatralną Polskę. Wiele osób działających w teatrach w kraju, a także samych odbiorców tych teatrów wydała się zszokowana opisywanymi w tekście sytuacjami. Gnieźnieński duet muzyczno-performatywny SIKSA odnotował: „Kilka lat temu mieliśmy nieprzyjemność pracy w tym teatrze nad spektaklem »Poskromienie złośnicy«, z którego z różnych powodów zrezygnowaliśmy. Odmówiliśmy dalszej pracy w tym teatrze, ponieważ uważaliśmy, że nasze zdrowie psychiczne jest ważniejsze”. Zespół przyznaje, że wpływ na jego rezygnację miało m.in. zachowanie Rolanda Nowaka. Bardzo dużo osób stanęło po artykule w obronie zespołu i aktorki Martyny Rozwadowskiej, która miała odwagę opowiedzieć o atmosferze i sytuacjach przemocowych pod swoim nazwiskiem i pokazując twarz. O komentarz do treści artykułu w „Wyborczej” skierowaliśmy się do Urzędu Marszałkowskiego w Poznaniu i Teatru Fredry. Urząd ma odpowiedzieć w czwartek. Natomiast sam Teatr nie odpowiedział. Za to o godzinie 16:18 w dniu 11 września na profilu facebookowym instytucji pojawiło się oświadczenie. Przyjmujemy je za głos teatru w tej sprawie, dlatego publikujemy je w całości:
„Oświadczenie. W związku z zarzutami sformułowanymi w artykule Gazety Wyborczej z dnia 10.09.2024 Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie oświadcza, że nie miały w nim i nie mają miejsca zachowania przemocowe. Teatr zwraca uwagę, że opisany w artykule przypadek z lat 90-tych dotyczący rzekomego aktu przemocy fizycznej nie został nigdzie zgłoszony i nie dotyczy Teatru Fredry.
Przedstawiony w artykule incydent podczas prób do spektaklu „Gaz” w roku 2021 został niezwłocznie wyjaśniony zgodnie z obowiązującymi w takich przypadkach procedurami. Wobec wszystkich pracowników Teatru stosowane są te same standardy prawne.
W ostatnich trzech latach do dyrekcji Teatru wpłynęły 2 skargi na niewłaściwe zachowania aktorów. Obie zostały wyjaśnione zgodnie z procedurami.
Nikt z pracowników, zarówno etatowych, jak i współpracujących, poza w/w dwoma skargami, nie zgłosił żadnych nieprawidłowości w Teatrze i nie wszczął żadnych postępowań sądowych w związku z rzekomą przemocą fizyczną.
Obecne próby zdyskredytowania Teatru mają na celu wymuszenie zmiany osoby Dyrektora.
Teatr oświadcza, że wobec osób naruszających dobre imię Teatru zostały wszczęte kroki prawne.” Zbieramy dalsze opinie i komentarze w tej sprawie. Do tematu wrócimy.