Edukacja
Twarde liczby i tabelki kontra „żądamy rekrutacji”

Wiele emocji przyniosło spotkanie przedstawicieli Urzędu Miejskiego z rodzicami i społecznością przedszkola nr 17 na os. Piastowskim. Żal, rozgoryczenie, nieufność towarzyszyły jednej stronie, kiedy druga podawała twarde dane i przekonywała, że sytuacja w której się znalazła jest trudna, a rozwiązanie jedno. Między nimi przełomu w relacjach nie było i kryzys, zdaje się, trwa. Władze miasta dalej bronią swojej decyzji o wygaszaniu działalności placówki, a rodzice apelują, by to wyniki rekrutacji zadecydowały, które przedszkole w Gnieźnie ulegnie likwidacji w związku z kryzysem demograficznym. Jednak prawdopodobnie szerokiej rekrutacji w „siedemnastce” już nie będzie.
Poniedziałek 17 lutego był w sprawie planowanego, ale do tej pory nie wymawianego głośno wygaszenia działalności przedszkola nr 17 „Piastowska Gromada”, bardzo gorący w informacje. Tuż przed godziną 10 magistrat wydał pierwszy oficjalny komunikat, w którym tłumaczył swoją decyzję o której dyskutowało się w Gnieźnie przynajmniej od kilkunastu dni. Godzinę później wypowiedzi mediom udzielił w tym temacie Dariusz Banicki, dyrektor Wydziału Edukacji i Sportu w Urzędzie Miejskim, który tłumaczył i potwierdził tezy zawarte we wcześniejszym komunikacie (wszystkie wydarzenia relacjonowaliśmy na bieżąco na naszym portalu). O godzinie 16 zaplanowano spotkanie na miejscu w przedszkolu. Władze miasta miały przekazać osobiście powody swojej decyzji rodzicom dzieci. Ci, jeszcze przed samym spotkaniem, na płocie przedszkola wywiesili baner: „Mamy prawo wyboru. Żądamy rekrutacji!!!”. Mamy przedszkolaków nie zgadzały się z planami urzędników. Podkreślały, że obiekt jest świetnie wyposażony, kameralny i przez to przytulny dla dzieci. Zarzutów pod adresem władz mają więcej. – Demografia demografią, ale jest wiele innych placówek w mieście, które są w gorszym stanie technicznym. O samym zamiarze likwidacji dowiedzieliśmy się, włącznie z dyrekcją, trzy tygodnie temu. Na samym końcu. I to jest bardzo nie fair – nie kryła żalu jedna z matek. Zresztą, jak pokazał przebieg dyskusji, główny argument władz miasta o kryzysie demograficznym był poza dyskusją, także ze strony rodziców. Z twardymi liczbami „nie wygrają” jak mówią, ale zwrócili uwagę, że wytypowanie do likwidacji za trzy lata właśnie ich przedszkola, jest niezrozumiałym „zagraniem”, gdyż ta placówka cieszy się zaufaniem rodziców i dobrą ilością uczęszczających tu przedszkolaków. Jak dodawali rodzice, chcą tutaj posłać kolejne swoje dzieci, ale ma być to im uniemożliwione z powodu decyzji w magistracie. Odrzucają też argumenty, że na Winiarach funkcjonowanie trzech miejskich przedszkoli nie ma racji bytu. Wskazali, że sami nie są często z Winiar, a placówkę tę wybrali z racji jej jakości, atmosfery, położenia i tego, że Winiary się starzeją i mieszkają tu często dziadkowie ich dzieci.
Całym zamieszaniem wokół przedszkola zmartwiona zdaje się być Monika Linetty, dyrektor placówki. – Ta placówka, to jest nasz drugi dom, mówiąc emocjonalnie. Ale używając argumentów merytorycznych – to przedszkole ma 40 lat. Było budowane z zamysłem na cztery oddziały, z salą gimnastyczną. W tej chwili te cztery oddziały posiadamy. Są tu przestronne sale, przestronny plac zabaw i bliskość jeziora nad które wychodzimy z dziećmi bliżej natury. Bardzo dobrze sprawujemy opiekę nad dziećmi pod względem bezpieczeństwa. Wychodzimy naprzeciw chorobom cywilizacyjnym i honorujemy każdą alergię pokarmową z jaką rodzic się zgłasza. Przeszliśmy szkolenie z przyjęcia dzieci z cukrzycą typu I. Szukamy nowatorskich, niekonwencjonalnych metod nauczania. Mam przeszkoloną całą kadrę z zakresu planu daltońskiego. To jest coś, czym chcieliśmy się wyróżniać – wymieniła atuty placówki. Ze strony władz miasta z rodzicami spotkali się Michał Powałowski, prezydent miasta oraz Dariusz Banicki, dyrektor Wydziału Edukacji i Sportu w magistracie. Poinformowali oni, że formalny proces wygaszania przedszkola zacznie się w 2026 roku. W zamyśle, docelowo na Winiarach miałyby się znajdować przedszkola po obu stronach osiedla (nr 1 i nr 14). Obaj przedstawiciele władz miasta powtórzyli wszystko to, co tego dnia już wybrzmiało w przekazach Urzędu Miejskiego. „Siedemnastka” jest z tych trzech przedszkoli najmniejsza i to tutaj najmniejszym kosztem przeprowadzona zostanie ostateczna likwidacja. D. Banicki podparł prognozy magistratu danymi statystycznymi. Wynikało z nich, że dzieci kończących „zerówkę” jest coraz mniej. Spada też liczba dzieci zamieszkałych w obwodzie obu szkół podstawowych na Winiarach i w mieście zameldowanych. Niż demograficzny przyspiesza i miasto likwiduje oddziały w całym Gnieźnie. Władz nie stać na utrzymywanie swojego całego zasobu. – To są dla nas trudne decyzje, które wynikają z racjonalności i urealnienia miejsc w przedszkolach – mówili zgodnie obaj. Zapewnili też, że wszystkie dzieci uczęszczające teraz do tego przedszkola ukończą je, a formalnie wygaśnie ono 31 sierpnia 2028 roku. Co do pracowników (21 osób), magistrat ma starać się znaleźć im zatrudnienie w innych placówkach w mieście.
Z tymi argumentami oraz przedstawionymi prezentacjami, nie zgodzili się sami rodzice. Ponownie podkreślili, że z danymi demograficznymi nie będą polemizować, bo je znają. Zarzucali, że to nie tylko ogólny trend, ale miasto wymiera od dawna. Domagali się oni odblokowania rekrutacji w „siedemnastce” i pozwolenie zagłosować rodzicom dzieci w ogólnym naborze, które przedszkole cieszy się ich zaufaniem. Są bowiem przekonani, że inne przedszkola wypadną gorzej, ale to ich będzie „ofiarą” niżu i tego uporu w likwidacji właśnie tej placówki, czego zrozumieć nie mogą. Dało to miejsce na domysły, dlaczego tak atrakcyjnie położone przedszkole, w tam kameralnym budynku ma zostać zlikwidowane, skoro inne w mieście mają gorsze warunki lokalowe. Prezydent Powałowski zaprzeczył plotkom, ale zauważył, że budynek może spełniać w przyszłości funkcje senioralne dla „starzejących się” Winiar. Rodzicie odrzucili też argument, że przedszkola na Winiarach muszą być po obu stronach osiedla, a nie np. po jednej. Powtórzyli, że poczuli się oszukani, że nie było szeroko zakrojonych konsultacji społecznych w tej sprawie i jeszcze raz zaapelowali o umożliwienie rekrutacji do tej placówki, by to ona odpowiedziała na pytanie, czy jest mieszkańcom potrzebna czy nie. W tej sprawie zebrali też na spotkaniu podpisy, które przekazali prezydentowi. Kilkukrotnie skandując „żądamy rekrutacji” podkreślali ten postulat. Jednak jak argumentowali przedstawiciele urzędu, decyzja o likwidacji innego przedszkola podobne protesty wywoła tam, a problem rozwiązania niżu demograficznego i za dużej liczby placówek pozostanie. – Od tego problemu nie uciekniemy. Tak to niestety wygląda – rozkładał ręce M. Powałowski. – Niech zadecydują liczby w rekrutacji – odpowiedzieli rodzice. Czy dojdzie do refleksji po obu stronach wyraźnego sporu i da się go rozwiązać? Warto odnotować, że na spotkaniu był tylko jeden radny zasiadający w liczącej 9 radnych Komisji Oświaty Rady Miast Gniezna – Sebastian Błochowiak.