Po gradobiciu miasta
Arkuszewo: Zanim wyleje rzeka Wełna i podtopi wschód Gniezna
Rezultat majowego gradobicia, które zdemolowało centrum Gniezna, po raz kolejny zwrócił uwagę na miejską kanalizację, ale też retencję i udrażnianie cieków wodnych poza śródmieściem. – A gdyby ta chmura gradowa poszła na Arkuszewo? – pyta retorycznie Janusz Brzuszkiewicz, miejski radny z tego okręgu. Jak zauważa, wielu mieszkańców tego osiedla narażonych jest na podtopienia przy nawalnych deszczach z powodu nieudrożnienia cieków wodnych.
Położone na wschodzie Gniezna osiedle znajduje się blisko tzw. Błot Szczytnickich i źródeł rzeki Wełny. Ulice i posesje przecinają tu mniejsze lub większe cieki wodne, a cały teren osiedla usłany jest oczkami wodnymi. Wszystkie te elementy połączone w całość tworzą jeden wodny system, ale nie wszędzie jest on drożny. Na problem osiedla zwrócił uwagę podczas ostatniej Komisji Gospodarki Miejskiej i Ochrony Środowiska Janusz Brzuszkiewicz, miejski radny z tego terenu. Jak zauważa – wiele obiektów w okolicy ulicy Roosevelta i przylegających do niej, znajduje się w otoczeniu rowów melioracyjnych. – Mamy pewne zabezpieczenie przed nadmiarem wody poprzez wybudowany polder, który „przerzuca” wodę spod Trzech Mostów. Natomiast z naszej strony nie mamy nic takiego – zwracał uwagę radny. Jak dodał, niedrożność rzeki Wełny, która swój bieg bierze niedaleko osiedla, powoduje już dziś, że wody z rejonu Arkuszewa nie mają gdzie spływać. To zagrożenie dla mieszkańców i działających tu firm. J. Brzuszkiewicz dodaje, że po ustąpieniu nawałnicy gradowej z 20 maja, która przecież dotknęła najmocniej centrum miasta, na Arkuszewie woda płynęła jeszcze ponad 36 godzin. – Z taką prędkością jak niekiedy strumienie górskie – obrazował. Radny zwraca uwagę, że sprawa drożności cieków wodnych na Arkuszewie znana jest władzom miasta i odpowiedzialnym za nie instytucjom od lat. W jego ocenie, potrzeba uregulowania stosunków wodnych na osiedlu, ale też samej rzeki Wełny. – Wiem na pewno, że w Wodach Polskich jest dokumentacja, która spowoduje uregulowanie tych stosunków wodnych – mówi J. Brzuszkiewicz. Zaapelował on do władz miasta o podjęcie działań, by sprawa w końcu przeszła z planów do realizacji, a woda nie zagrażała ludziom.
– A gdyby ta chmura gradowa poszła na Arkuszewo? – snuł domysły radny. Joanna Śmigielska, zastępczyni prezydenta miasta zgodziła się z przedmówcą, że problem jest i należy go rozwiązać. Urząd Miejski ma ponowić rozmowy z Wodami Polskimi, instytucją odpowiedzialną za gospodarowanie wodami, by w końcu podjęto jakieś działania. – Naszym obowiązkiem jest nieodpuszczanie tematu i monitowanie o to przy każdej okazji – zapewniła. Jak wspomniał jeszcze Janusz Brzuszkiewicz, problem potencjalnego zalania nie dotyka tylko Arkuszewa, ale też części osiedla Tysiąclecia i Osińca. Jak przypomina radny, te tereny były przekształcone w poldery zalewowe jeszcze przed I wojną światową. – Dzisiaj one są zabudowane i zurbanizowane. To nie tylko interes mieszkańców miasta, ale i mieszkańców gminy Gniezno – podkreślił. Jak zgodnie przyznali radni zasiadający w komisji, teraz jest dobry moment, by miasto zainterweniowało, ponieważ szefową resortu, któremu podlegają Wody Polskie, jest gnieźnianka Paulina Hennig-Kloska. – Pani minister nie trzeba tłumaczyć problemu – zauważył Tomasz Dzionek, przewodniczący komisji, zamykając jej obrady.