Demografia
Demografia Polski. Gniezno swój złoty okres ma już za sobą
Kiedy gnieźnian było najwięcej w historii, a samo Gniezno osiągnęło swój historyczny szczyt liczby ludności? Sprawdził to zespół BIQdata.
O tym, że sytuacja demograficzna Gniezna jest poważna, informowaliśmy w sierpniu ubiegłego roku. Kryzys demograficzny trwa, a pandemia koronawirusa tylko go przyspieszyła. Więcej ludzi umiera niż się rodzi, a wielu z nas wyrusza z dotychczasowego miejsca zamieszkania w poszukiwaniu pracy i nowej jakości życia, w inne regiony kraju. Jeszcze w przedpandemicznym 2019 roku powiat gnieźnieński zamieszkiwało 145 418 osób. Kolejne dwa lata naznaczone ponurym czasem pandemii i wielu nieprzewidzianych śmierci tylko przyspieszyły bardzo negatywny trend. Niestety, jest nas co raz mniej i będzie jeszcze mniej. W 2022 roku powiat liczył 141 748 mieszkańców, czyli w zaledwie 3 lata stracił 3760 mieszkańców! To mniej więcej tyle, ile liczy sobie cała gmina Mieleszyn! Dane o sytuacji demograficznej kraju podał w lipcu 2023 roku Główny Urząd Statystyczny. Obraz wyłania się z nich ponury. Jak podaje serwis BIQdata – w 2023 roku Gniezno zamieszkiwało 63 549 ludzi, ale rok wcześniej było ich o 671 osób więcej. Swój szczyt liczby mieszkańców Gniezno przeżywało w roku 1998. Było nas wówczas 71 436 osób. Jak łatwo wyliczyć – w 25 lat „ubyło” nas prawie 8000 osób. „Zdecydowana większość miast Polski szczyt liczby mieszkańców ma już za sobą” – komentuje przedstawione przez siebie dane zespół BIQdata. Podobnie ma się sytuacja z innymi miasta w powiecie gnieźnieńskim. Najwyższe wskaźniki ilości mieszkańców mają one za sobą: Witkowo – 1998 rok (8107), Czerniejewo – 2019 rok (2691), Trzemeszno – 2014 rok (7848) i Kłecko – 2002 (2724).
„Wiele polskich miast nie wróci już do swojej dawnej świetności, co potwierdzają liczne przykłady. Pojawia się więc pytanie: co zrobić z infrastrukturą, zaplanowaną dla znacznie większej liczby mieszkańców? W mniejszych miastach zaczynamy mieć nadmiar domów, ale brakuje ludzi, którzy chcieliby w nich mieszkać. Tym, którzy zostali, coraz trudniej je dogrzać i utrzymać. Z kolei w ośrodkach wojewódzkich młodzi ludzie, studenci czy osoby w kryzysie mieszkaniowym mają większe szanse na dobrą pracę. Ale mimo spadającej liczby mieszkańców, nadal mają niewielkie możliwości, by uniezależnić się mieszkaniowo. Co zatem zrobić? Rozwiązaniem może być adaptacja opuszczonych budynków na mieszkania – zwłaszcza tam, gdzie popyt na nie jest duży” – komentuje dla BIQdata Jan Frankowski, analityk w Instytucie Badań Strukturalnych. Ale mniej mieszkańców, to też mniejsze zapotrzebowania na szkoły, przedszkola, żłobki. Przy ujemnym wzroście demograficznym większy nacisk będzie kładziony na opiekę publiczną, senioralną. W Polsce są już miasta, jak np. Chełmno, gdzie z pustostanów przerobionych na kawalerki chce skorzystać 150 osób. To głównie seniorzy, często samotni, mieszkający w za dużych mieszkaniach, wysoko usytuowanych i źle ogrzewanych. Akces zgłosili też mieszkający na ogródkach działkowych. To ciągle sporo osób. „Aby mogło się to udać, trzeba pochylić się nad ułatwieniami prawa dotyczącego ustalenia własności nieruchomości, niezbędnych wyburzeń tam, gdzie to jest konieczne, a także wsparcia adaptacji pustostanów na przykład na usługi społeczno-opiekuńcze. Pozwoli to samorządom zademonstrować sprawczość i gospodarność. Natomiast wykwity pustostanów mogą jeszcze bardziej zniechęcać do życia w mieście, gdzie każdy mieszkaniec jest na wagę złota” – komentuje dla BIQdata Jan Frankowski.