Skip to main content

Gnieźnieńska fotografia

„Fotografowanie gnieźnian wciąż sprawia nam przyjemność”

 | 
Dawid i Waldemar Stube

Po 17 latach funkcjonowania studio Fotostube znika ze swojej dotychczasowej siedziby przy ul. Zielony Rynek w Gnieźnie. Tym samym kończy się pewien etap fotografii. W krajobrazie miasta już prawie nie znajdziemy punktów handlowych, które łączyły studia fotograficzne, sklep z akcesoriami i albumami oraz miejsce z wielkimi maszynami do wywoływania zdjęć. Ale to bynajmniej wcale nie oznacza końca działalności braci Dawida i Waldemara Stube, właścicieli znanego studia z Zielonego Rynku. Wręcz przeciwnie – to krok ku przyszłości i dalszego rozwoju ich usług. Teraz swoją działalność prowadzą przy ul. Chrobrego 11/2, już w nowej, bardziej przystającej do obecnych czasów formule. Z braćmi Stube rozmawia Aleksander Karwowski.


Adres Zielony Rynek 12 w Gnieźnie przez te 17 lat wrósł się w świadomość wielu gnieźnian, którzy pragnęli zatrzymać w fotograficznym kadrze ich najpiękniejsze momenty życia. Ale, mam wrażenie, czas takich miejsc jak studia fotograficzne z działalnością handlową przemija wraz z rozwojem fotografii. Dziś chyba ten model nie funkcjonuje już tak jak kiedyś? Fotografów bardzo często widać poza studiem. Czy takie są wymagania współczesnego rynku?

Dawid i Waldemar Stube: – Pamiętamy, jak zaczynaliśmy praktycznie od zera. Nikt nas nie znał ani nie kojarzył z fotografią. Każdego dnia uczyliśmy się i stawialiśmy na rozwój. W tamtych czasach mieliśmy jeszcze maszynę na chemię i rzuciliśmy się na głęboką wodę. Udało się jednak. Kosztowało nas to dużo determinacji i pracy, ale pasjonowało nas to od zawsze i to jest najważniejsze. Rzeczywiście, czasy się zmieniają. Fotografia cyfrowa sprawiła, że robienie zdjęć stało się bardzo łatwe. Pstrykamy bez opamiętania i mamy mnóstwo zdjęć na dyskach i w telefonach, ale chyba mają one dla nas mniejsze znaczenie, bo jest ich bardzo dużo. Niestety, bardzo często nie wywołujemy zdjęć. Dochodzi do sytuacji, że telefon się psuje, wszystko tracimy, a nie mamy kopii zapasowej. Dzieciaki mogą nie mieć zdjęć z dzieciństwa, bo się skasowały. W tej kwestii fotografia analogowa miała przewagę. Robiliśmy mniej zdjęć, ale musieliśmy je wywołać, żeby móc je zobaczyć.

Czy technika wykonywanie zdjęć i sama technologia, od czasu waszego debiutu mocno się zmieniły? Ile wykorzystujecie w codziennej pracy tego z czego korzystaliście 17 lat temu?

– Z fotografią jest tak, że dobrze jest znać jej historię i przynajmniej spróbować pewnych technik analogowych. Czasami wracamy do tych technik. Na początku, jak wspomniałem, zaczynaliśmy od maszyny na chemię. Jednak muszę przyznać, że nie wrócilibyśmy już do niej. Trzeba było cały czas być czujnym, czy jakieś zdjęcie nie zatrzyma się podczas wywoływania. Pamiętam jej piszczenie, kiedy pojawiał się błąd i poszukiwania przyczyny – to było koszmarne. Teraz przeszliśmy na suchy proces, czyli można powiedzieć, że zdjęcia się drukują. Używamy mniejszych maszyn, które działają jak drukarki i są zdecydowanie bardziej przyjazne. Zdecydowanie zmieniły się także aparaty. Zaczynaliśmy od prostych lustrzanek cyfrowych, a z każdym rokiem pojawiały się nowości, aż dotarliśmy do bezlusterkowców, które są praktycznie bezszelestne i oferują bardzo dobrą jakość.

Jakie macie osobiste plany na kolejne swoje działania? 17 lat to już czas do pewnych podsumowań, czego przykładem jest zmiana lokalizacji studia, ale to też szanse na kolejne ciekawe projekty. Na czym się teraz skupiacie w waszej działalności artystycznej i komercyjnej?

– Przede wszystkim doszliśmy do momentu, w którym musieliśmy podjąć decyzję, w jakim kierunku chcemy iść, a tym kierunkiem jest fotografowanie. Przez ostatnie miesiące coraz częściej podróżujemy na zlecenia w Polsce, co sprawia, że nie mamy już wystarczająco czasu na działalność stacjonarną w sklepie i wywoływanie zdjęć. Nadal mamy nadzieję, że będziemy fotografować gnieźnian na naszych sesjach, ponieważ wciąż sprawia nam to ogromną przyjemność – szczególnie kiedy fotografujemy śluby, a potem towarzyszymy w innych ważnych wydarzeniach. Zawsze z każdej sesji zostawialiśmy ślad w postaci wydruków i mamy nadzieję, że to kiedyś zostanie docenione. Sami uwielbiamy wracać do wydrukowanych zdjęć – jest w tym magia.

Gnieźnieńskie środowisko fotograficzne ma bardzo długie tradycje, opisane świetnymi zdjęciami. Sami już jesteście inspiracją dla młodych ludzi wkraczających w świat fotografii, a sami kogo cenicie za subiektywne podejście do fotografii?

– Na naszym gnieźnieńskim podwórku zdecydowanie wyróżnia się fotografia Janusza Chlasty. Jego niedawno wydany album to prawdziwa perełka – każde zdjęcie opowiada niesamowitą historię. Jeśli chodzi o inne inspiracje, to mamy ich naprawdę wiele, ponieważ kolekcjonujemy albumy różnych fotografów. Na pewno można wymienić Petera Lindbergha, Sebastião Salgado i Alexa Webba, ale to tylko kilka nazwisk z długiej listy naszych inspiracji.

Tagi