POCZTÓWKI Z GNIEZNA
„Uwielbiałam obserwować elegancję pań modystek”

Nie wiem czy moja mama wyrzucając we wzburzeniu pierścionek zaręczynowy przez poręcz schodów – wspominałam o jej charakterze – biegała w tych najładniejszych pantoflach, ale miewała i takie od panów rzemieślników – czyli robione ręcznie.
Pan Dolny po jednej stronie ulicy Moniuszki, a Pan Górny po drugiej, prześcigali się w pomysłach. Ja jednak zapamiętałam szpilki, kaczuszki i ścięte noski Pana Wiśniewskiego. Zaczynał w małym domku z boku parafii garnizonowej i znały go wszystkie modne babki, które z zapartym tchem przekazywały sobie wiadomości o przydziałowych, jugosłowiańskich bluzkach, czy angielskich wełnach w pojedynczych egzemplarzach.
Uwielbiałam obserwować elegancję pań modystek. Przy ulicy Moniuszki królowała Pani Hołogowa w codziennym starannym makijażu i fryzurze, a importowane kapelusze przyciągały do wytwornej, często w ołówkowej spódnicy Pani Bylebył przy ul. Warszawskiej. Sama dopasowywała kapelusze, wykańczała zakupione filcowe formy – kapliny. Miała wybór torebek, chustek, parasoli i rękawiczek. To w takich miejscach wymieniało się informacje o tym, że angorę pierze się w kartoflance, a delikatny zamsz w płatkach mydlanych z dodatkiem gliceryny.
***Tłumaczenie gwarowe:
Moja mama chwoluła sie co mioła papcie robiune na urzund. Takich co je robiuli buło dwóch. Miszkali na ulicy Moniuszki i kole sie i jedyn bez drugigo chcioł być lepszejszy i wymyśloli coroz nowsze fasuny.
Jak pan Dolny robiół spilki, to pan Wiśnieski robiół kaczuszki i takie papcie ze ścintymi klubrami. Ja żem wszystkie se lajsnyłam, bo to trzebno buło mieć. Tako moda. A moda buła na jaczki i cwerty. Nojlepij coby inne takigu nie mioły.
Buła tako jedno modyska, paniusia pełnom gymbom zez ulicy Moniuszki, pani Hołogowa. Każdygu dnia wymuskano, a kłaki prosto łod golorza. Jaczka i spódnik zez importa. Wszysko aliganckie. Pani Bylebył zez ulicy Warszoskiej, buła modyskum pełnum gymbum. Sama na filcowych furmach kapialuszy, wstónszki abo korunki doszuła. Torybek, chustków, rynkawiczków i parasolków mioła całum fure. To tam żem sie duwiedzioła co i wew czym prać. Angore to wew kartoflunce, a zomsz, to trza umojtać płatków medła zez glicerynum.
Prezentujemy Państwu cykl artykułów „Pocztówki z Gniezna” autorstwa pani Iwony, pacjentki Oddziału Medycyny Paliatywnej w Szpitalu Pomnik Chrztu Polski w Gnieźnie.
Terapia Zajęciowa na Oddziale Medycyny Paliatywnej w Szpitalu Pomnik Chrztu Polski to rodzaj rehabilitacji wspomagającej. Umożliwia ona ćwiczenie koncentracji, pamięci oraz ruchu, np. małej motoryki. Pomaga zachować poczucie samostanowienia, wysoką samoocenę, umożliwia rozwój. Pacjentka, Pani Iwona stworzyła cykl „pocztówek” niosących wspomnienia z Gniezna. Jego smaków, estetycznych doznań i przyjemności lat 60. i 70.
- tłumaczenie gwarowe – Elżbieta Felhauer
- współpraca terapeutyczna – Monika Komasa, Kobiety katedr – terapia zajęciowa oraz zespół psychologów i terapeutów Szpitala Pomnik Chrztu Polski w Gnieźnie
