Przejdź do treści głównej

POCZTÓWKI Z GNIEZNA

„To Ona pokazała mi miejsca koniecznych znajomości…”

Pocztówki z Gniezna

Opowiadanie o smakach miasta nie może obyć się bez postaci mojej mamy.

O! Miała osobowość i charakter. To Ona pokazała mi miejsca koniecznych znajomości, wartych stania w kolejkach i tych wspomnień. I zdaje się, że tę iskrę psoty też mam po niej… Zapomnieć nie mogę historii jak starła krem z ciast od Pana Słodzinki tylko dlatego, że nowicjusz biegnący z cukierni z blachą słodyczy był niskiego wzrostu; lub kiełbasy zwyczajnej od przedwojennego rzeźnika Schuberta, czy Ogińskiego, którą co dzień podjadała dziadkowi. Długo też fascynował mnie fakt, że rzeźnicy w czasach bez elektrycznych lodówek odwozili towar do Rzeźni miejskiej do szaf z lodem, a wędzone szynki pakowali do płóciennych worków. W ogóle tę poprawność rzeczy i zasad mi wpajała. Jeśli serniki, czy warstwowe stefanki to od Pani Kostenckiej, jeśli jakościowe mięso to nie jatki, które pamiętam z Zielonego Rynku, jeśli kawa to z palarni Merkur, a „kości miłości” jak nazywaliśmy eklerki z kawiarni” Esplanada”- podawane na porcelanie i wykrochmalonym na Sienkiewicza obrusie. Eleganckie życie! 

***Tłumaczenie gwarowe: 

Jak mom gadać o smakach zez Gniezna, to kuniecznie trza wspomnonć o mojej mamie. A to kobita zez ikrom. Wszyskiegu mnie nauczuła i to jak! Pokozała gdzie stojeć wew kolejce i kogu warto mieć za znajomka na fyrtlu i kapke dalij. A do tegu wycowno i psoty lubiała. Pomocnik cukiernika pana Słodzinki loz zez blachom ciasta, a co buł od nij mniejszy, to mu krem zez tegu ciasta paluchem zajumała. Dziadek kupywał kiełbache zwyczajnom od Szuberta abo od Ogińskiegu, to ciangiem mu podjadała.

Pamintam jak opowiadała, że co by chabas sie nie spsuł, to rzeżniki tośtali je do rzeźni i wtykali wew takie szafy zez lodym, a wyndzune szynki do worków zez płótna wtykali.

Nauczyła mnie coby serniki i stefanki kupywać od pani Kosteckiej. Chabas to nie zez tanij jatki na Zielonym Rynku ino taki fes zez sklepu u rzeźnika, a kawe wew palarni Merkur. Pamintom co godała, coby eklerki przytośtać zez kawiarni ” Esplanada” . Kuniecznie trzebno mieć położune na takim zez porcelany talyrzu, a obrus wykrochmaluny na ulicy Sienkiewicza. Musiało być aliganko.


Prezentujemy Państwu cykl artykułów „Pocztówki z Gniezna” autorstwa pani Iwony, pacjentki Oddziału Medycyny Paliatywnej w Szpitalu Pomnik Chrztu Polski w Gnieźnie.

Terapia Zajęciowa na Oddziale Medycyny Paliatywnej w Szpitalu Pomnik Chrztu Polski to rodzaj rehabilitacji wspomagającej. Umożliwia ona ćwiczenie koncentracji, pamięci oraz ruchu, np. małej motoryki. Pomaga zachować poczucie samostanowienia, wysoką samoocenę, umożliwia rozwój. Pacjentka, Pani Iwona stworzyła cykl „pocztówek” niosących wspomnienia z Gniezna. Jego smaków, estetycznych doznań i przyjemności lat 60. i 70.

  • tłumaczenie gwarowe – Elżbieta Felhauer
  • współpraca terapeutyczna – Monika Komasa, Kobiety katedr – terapia zajęciowa oraz zespół psychologów i terapeutów Szpitala Pomnik Chrztu Polski w Gnieźnie 
Pocztówki z Gniezna
Tagi