Skip to main content

Spotkanie autorskie

„Poetyckie światy Sławomira Krzyśki”

Od lewej: poznańska pianistka Elżbieta Spychała-Mroczek, gnieźnieńska skrzypaczka Regina Borkowska-Kędzierska, poeta Sławomir Krzyśka, prowadząca spotkanie Irmina Kosmala / Fot. Marta Krzyśka

W środowe popołudnie, 6 listopada w Domu Literatury Biblioteki Raczyńskich, w Pracowni-Muzeum J.I. Kraszewskiego w Poznaniu odbyło się spotkanie autorskie dr. Sławomira Krzyśki. Zaprezentowane zostały dwa najnowsze tomiki poetyckie: premiera „Chwili wyciszenia” (Gniezno, 2024) oraz prapremiera „Czerwonej bieli”(Bydgoszcz, 2024).

Niedawno w jednym z artykułów dla „Przemian” zadałam retoryczne pytanie: „Komu potrzebna jest jeszcze poezja?”, tymczasem okazało się, że na wieczór z poezją Sławomira Krzyśki przybyło tak wiele osób, że sala oraz przylegający do niej korytarz zostały wypełnione po brzegi gośćmi przybyłymi – niemal – z całej Polski (Poznań, Gniezno, Bydgoszcz, Trzemeszno, Ostrów Wielkopolski, Katowice). Atmosfera tego spotkania, które miałam przyjemność poprowadzić, wzbudza podziw i wzruszenie. Czy magnesem była tu sama poezja, czy może jednak osobowość artysty, którego biogram jest tak pojemny, że mógłby z pewnością obdzielić sobą niejeden ludzki byt?

Doktor matematyki, czynny wykładowca akademicki, arteterapeuta, bibliofil, w 2022 roku został włączony do Rycerskiego Zakonu Bibliofilskiego w Krakowie z tytułem Dostojnej Makulatury, którego patent zaprezentował zebranym podczas tego wieczoru. Urodzony w Gnieźnie, w którym mieszka do dziś, nasz bibliofil kolekcjonerską pasją od wielu lat próbuje zarazić też innych. Dlatego regularnie uczestniczy i organizuje wystawy bibliofilskie. Przygotował kilka wystaw indywidualnych: „Varia z kolekcji Sławomira Krzyśki” (2009), która przedstawiona była w gmachu głównym Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu, „Ludwik Karpiński 1883-1947 kupiec i przemysłowiec gnieźnieński” (Biblioteka Publiczna Miasta Gniezna, 2017), „Szelest kart. Z mojej kolekcji bibliofilskiej” (Biblioteka Wydziału Pedagogiczno-Artystycznego w Kaliszu, 2018), „Szelest kart. Książka moja miłość” (Biblioteka Instytutu Kultury Europejskiej w Gnieźnie, 2019), „Z mojej kolekcji bibliofilskiej z XIX i XX w.”, która towarzyszyła XI Ogólnopolskiemu Zjazdowi Bibliofilów w Poznaniu i Kórniku w 2019 roku i zaprezentowana została w Muzeum Archidiecezjalnym w Poznaniu oraz wystawę „Wybrane XIX i XX-wieczne artefakty bibliofilskie”, która wieńczyła sympozjum Liberaria gnieźnieńskie zorganizowane również przez IKE w Gnieźnie (2022).

Wybrawszy matematykę, pracuje społecznie i dydaktycznie, ale swoje uczucia od dawna przelewa na poezję. Potwierdza tym słowa poetki Ewy Lipskiej, która podczas jednego z Festiwali Literatury „Preteksty” w Gnieźnie na przekornie zadane pytanie przez Dawida Junga, redaktora naczelnego „Zeszytów Poetyckich”, odpowiedziała ze znaną sobie swadą w głosie, że dobrego poetę nie zrodzą nigdy studia humanistyczne. Najlepszy poeta posiada umysł ścisły, matematyczny – dodała. W tym miejscu warto więc nadmienić, że dr Sławomir Krzyśka od 1988 r. związany jest zawodowo z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Obecnie pracuje na Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym w Kaliszu. Warto wspomnieć, że wydał już ponad dziesięć zbiorów wierszy, a także jest autorem bibliofilskiego tomiku „Rozterki brodacza”,który został włączony do zbiorów bibliotecznych National Barber Museum w Ohio (2023).

Dwugodzinne spotkanie zostało podzielone na trzy części. W pierwszej odsłonie przybliżyłam gościom biogram artysty, w drugiej porozmawiałam z artystą o jego poetyckich światach. Sławomir Krzyśka zgodził się zaprezentować kilka swoich utworów z obu najnowszych tomików. Interpretację wierszy uświetniły swoją grą: Regina Borkowska-Kędzierska (skrzypce) i Elżbieta Spychała-Mroczek (pianino). Świat, do którego zaprosił nas tego wieczoru autor „Chwili wyciszenia”, składa się z wierszy nowych i nienowych, bowiem pisany jest życiem, w którym przeplatają się stare i młode doznania oraz przeżycia. Jest przez to dojrzały, prawdziwy.

* * *

Za widnokręgiem schowane sny
imiona nieznanych przechodniów
chwile jak światło
i dłonie w ciemności

A deszcz okrywa słowa
zmienia powroty w popioły
w kręgu złudnych oczekiwań
złamany promień nadziei

* * *

Dni zwinięte
jak stara gazeta w rulon
w lunetę przez którą
nie zobaczysz brzegu

O tym co w zasięgu i poza
widzialne i nie
co zostawia ślad
przemija i wraca jak wiatr

O tym co było
jest a czy będzie
daj w ukrytych odgłosach
znak

Stacja II Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Na ramionach Twoich Panie
nieprawość moja
ciężar moich grzechów

Będziesz niósł Jezu
drogą znojną na Golgotę
wśród kłamstw i obelg
Drzewo Zbawienia
a z nim przewiny moje

Na „Czerwoną biel” natomiast składa się pięć części: TY, JA, ON, BÓG i SEN. Jednym z najbardziej intrygujących i niepokojących zarazem jest utwór „Chciałbym”:

Chciałbym
aby noc była dniem
wszystko co ciemne
było jasne

Chciałbym aby słońce
nigdy nie zaszło
i ptaki śpiewały

Chciałbym
aby to wszystko
było naprawdę

W niezwykle ciekawym posłowiu do tego tomiku bydgoski poeta i krytyk literacki dr Stefan Pastuszewski stwierdził, że uważny czytelnik przechodzi przez kilka etapów obcowania z poezją Sławomira Krzyśki. W pierwszym momencie, może odbić się od tej poezji, nie uznać za swoją, lecz już w drugim odkrywa często głęboko ukryte w niej sensy i nadbudowuje do nich swoje. „Wszystko zaczyna wtedy wrzeć, buzować, szaleć. Stąd tytuł tomu: »Czerwona biel«. Biel na zewnątrz, czerwień wewnątrz”.

W ostatniej odsłonie spotkania mogliśmy usłyszeć głosy dotyczące percepcji poznanych tego wieczoru utworów. Swoją interpretację najnowszych tomików poetyckich Sławomira Krzyśki przedstawił poeta Dariusz Malach. Po nim wypowiedziała się poetka poznańska Teresa Tomsia oraz autor wstępów do trzech wcześniejszych tomów poetyckich prof. Artur Jocz oraz dr Stefan Pastuszewski. Na koniec poprosiłam o wypowiedź inspiratora tomiku „Rozterki brodacza” – artystę, pisarza i barbera – Adama Szulca.

Pisać tak, aby słowa nie odbijały się od innych słów i innych ludzi. Pisać tak, abyśmy mogli je przywłaszczyć, wziąć w posiadanie, uznać za swoje własne. To wydaje mi się naczelnym imperatywem poezji czy literatury w ogóle: być usłyszanym, ale również zrozumianym. Jakkolwiek to brzmi, mam nadzieję, że tych celów doświadczył pamiętnego wieczoru jego bohater.

Irmina Kosmala


Tagi