Przejdź do treści głównej

Antyki Gniezno

30 lat tradycji miejsca wyjątkowego, którego pozazdrościć mogą Gnieznu w innych miastach

Od lewej: K. Gronikowski, J. Kaźmierczak i T. Dzionek

Ani w podobnej wielkości co Gniezno, ani nawet w Warszawie czy Poznaniu. Trudno znaleźć w Polsce miasto, gdzie w ścisłym jego centrum, przy najważniejszym jego zabytku znajduje się miejsce, w którym zgromadzono piękne historyczne meble i to na aż blisko 1000 m2. Przechodząc ulicą Tumską w kierunku katedry, widzimy tylko mały salon ekspozycyjny, ale prawdziwe imperium historycznego piękna z lat minionych znajduje się na tyłach kamienicy. Działa tam firma z tradycją, która przywraca życie i funkcjonalność starym meblom z duszą, by dalej służyły i świadczyły o kunszcie i smaku czasów minionych.

A zaczęło się zupełnie przypadkowo i nieoczekiwanie. W styczniu 1987 roku dochodzi do groźnego pożaru kamienicy w Gnieźnie, wskutek którego, do przyjaciela pana Jerzego trafiają z niego nadpalone piękne XIX-wieczne meble. – Nie mieliśmy wtedy żadnego pojęcia o tym, co widzimy – śmieje się dziś właściciel zakładu. W trudnych czasach braku dosłownie wszystkiego, zaczęły się poszukiwania potrzebnego do renowacji szelaku. – To żywica składana w Indiach przez owady zwane czerwcami. Rozpuszczona w spirytusie tworzy tzw. politurę szelakową – wyjaśnia pan Jerzy, który ostatecznie śladową ilość substancji zdobywa w tutejszym muzeum. Metodą prób i błędów meble przywrócono do używalności, a towarzyszący temu procesowi Jerzy Kaźmierczak, jak to się mówi – „połknął bakcyla”. Dalej z pomocą przyszedł mu nie kto inny, jak sam sławny i lubiany w Polsce, Adam Słodowy. Jego książka o samodzielnym majsterkowaniu otworzyła przed rodzącymi się renowatorami mebli dawnych, nowe horyzonty. – Poczuliśmy wiarę, że możemy to razem zrobić – wspomina dziś. Tak właśnie zaczynały się początki polskiego kapitalizmu z przełomu zmian gospodarczo-politycznych w Polsce. Państwowe monopole pękały a na ich gruzach wyrastały pionierskie firmy, których właściciele bez kompromisów podejmowali się tak śmiałych wyzwań.

(fot. Antyki Gniezno)

Uczący się rzemiosła pełnego artyzmu wspólnicy, zaczęli wykonywać pierwsze zlecenia w mieszkaniach klientów, a bardzo ważnym dla nich zadaniem było wykonanie renowacji mebli w pałacu w Zakrzewie, który przeszedł wtedy w ręce komercyjnego banku. Czasy lat 90. w Polsce były trudne i pełne pułapek. Pan Jerzy postanowił dodatkowo wyszukiwać i skupować historyczne meble. Rowerem przemierzał drogi między okolicznymi wsiami i miasteczkami i pytając od gospodarstwa do gospodarstwa, zaczął budować swoją kolekcję. By mieć solidne przygotowanie wiedzy o temacie, wspólnicy zaczęli gromadzić literaturę fachową, np. katalogi Battenberga o meblach Biedermeiera. – Otwieranie ich, było jak przeniesienie się do bajki, a same prezentowane w nich meble były nie do osiągnięcia w Polsce – ożywia się na to wspomnienie Jerzy Kaźmierczak. O wyjątkowości i trudzie w renowacji mebli świadczyć może przykład sekretarzyka, któremu np. brak szufladek czy klapy. – A kiedy spojrzymy na niego, to od dołu do góry widzimy jeden słój drewna. To tworzy jedną kompozycję i w momencie braku tych szufladek, ona staje się zachwiana. Naszym zadaniem staje się to, by do tej układanki wstawić elementy wypolerowane politurą tak, by cała kompozycja zachowała swój pierwotny charakter. To twarda szkoła renowacji – podkreśla właściciel zakładu. Jak wspomina dziś, po 30 latach, wiele podobnych firm zniknęło z rynku już wiele lat temu. W 2003 roku zaczęły do Polski napływać meble w świetnym stanie z zachodu i rynek znów się zmienił. – Sam się dziwię, że po tylu latach, ogromnych trudnościach, firma wiąż istnieje. Ale jeśli jest wiara, jeśli jest pasja, to jest szansa, że te góry, które wyrastają przed nami, można przenosić – uśmiecha się J. Kaźmierczak.

(fot. Antyki Gniezno)

Choć pierwszy adres zakładu to ulica Rzeźnicka nr 5, to od lat zajmuje on historyczne pomieszczenia, od ulicy Tumskiej w kierunku św. Wawrzyńca. – Przed wojną mieściła się tutaj stolarnia pana Bogajewskiego, który w okresie dwudziestolecia międzywojennego produkował tutaj meble. To, co dziś robimy, to nie tylko kontynuacja tamtej tradycji, ale jeszcze podnieśliśmy poziom. Wtedy były to solidne meble dębowe, a teraz są tu meble barokowe. Ale myślę, że pan Bogajewski z przychylnością patrzy na utrzymanie w tym miejscu meblowego profilu – śmieje się gospodarz miejsca.

Kamienica, dzisiejsza siedziba firmy przy ul. Tumskiej (zbudowany do 1824 r. po pożarze miasta z 1819 r.)

Jak zauważa z pełnym przekonaniem Jerzy Kaźmierczak – a jako doświadczony specjalista bywa on regularnie w miastach Polski i Europy na rozmaitych aukcjach i spotkaniach branżowych – nie ma, przynajmniej w naszym kraju ale pewnie i na zachodzie kontynentu takiego miejsca, które zgromadziło tak pokaźną liczbę mebli dawnych i to na przestrzeni aż 1000 metrów kwadratowych, w samym centrum miasta. To niewątpliwie atrakcja turystyczna, ale też wizytówka i doza przyjemnego prestiżu dla Gniezna. – W sercu naszego miasta ratujemy kulturę materialną. My przeminiemy, a ona pozostanie. Kiedyś na tych meblach ich dawni właściciele wypoczywali, świętowali; były one świadkami ich szczęścia lub niedoli losu. Ale przetrwały i dzięki takiej firmie jak ta, mają szansę trwać dalej i opowiadać o ciągłości historii – podkreśla właściciel.

(fot. Antyki Gniezno)

Z okazji zacnego jubileuszu 30-lecia zakładu i inspiracji Krzysztofa Gronikowskiego, wiceprezesa Organizacji Turystycznej „Szlak Piastowski”, salon wystawowy pana Jerzego Kaźmierczaka został oznaczony logiem „Nasz Skład”. Tak brzmi akcja zainicjowana przez Tomasza Dzionka, miejskiego radnego, który takim szyldem chce zwrócić uwagę gnieźnian i turystów na jakość i lokalność sklepów i punktów handlowo-usługowych, które od lat cieszą się renomą klientów i prowadzone są przez tutejszych przedsiębiorców. – Dzisiaj mamy takie czasy, że często nie nadążamy za zmianami trendów, a świat biegnie tak szybko, że umykają nam w codziennych sprawach miejsca, które są z nami od lat. Które mają twarz naszych sąsiadów, bliskich nam ludzi i którzy oferują nam uczciwe i dobre produkty. Stąd warto zwrócić uwagę na tych przedsiębiorców, którzy nie zniknęli jeszcze w zalewie wielkich firm i bylejakości oraz powtarzalności – komentuje radny. Odwiedzając pana Jerzego Kaźmierczaka, wraz z niżej podpisanym redaktorem „Przemian”, który zrelacjonował tę wizytę, pragniemy zwrócić uwagę gnieźnian na perły tutejszego rzemiosła, handlu i usług, które trwają nieprzerwanie od lat i są prawdziwą dumą naszej lokalności. Warto się nimi chwalić.

Tagi