Latarnia na Wenei
Muzyczne pokolenie: Ofensywa!

Rodzili się w latach 90. i przełomu 00., teraz bez kompromisu wchodzą na polskie sceny w swoich gatunkach muzycznych i biorą co im się słusznie należy. Latarnia na Wenei daje szanse na spotkania i kolaboracje na jej scenie zjawisk muzycznych o których mówi Polska! 3 sierpnia zorganizowano 3 koncerty, które przejdą do historii muzycznej Gniezna, bowiem na scenie pojawiły się 2 formacje naszego miasta, które robią poważne zamieszanie na scenie muzycznej w kraju.
Miły ATZ (1995 rok urodzenia), Tymoteusz Mikołajczyk (1998), Sara Powaga (1998), Zippy Ogar (2001) to tylko część młodych muzyków z Gniezna (jest ich wielu więcej), którzy w ostatnim czasie zrobili wielkie postępy i pozycjonują się w kraju i wszyscy oni mają swoją bazę w Latarni na Wenei. Pierwszy jest raperem, drugi wokalistą zimnofalowego Père-Lachaise, trzecia skrzypaczką i wokalistką z własnymi zespołami klasycznymi, a czwarty to w tej chwili dotykający gwiazd raper. Wszyscy oni są z jednego pokolenia (chyba już ostatniego), które co prawda wchodziło w życie z cyfrowym światem, ale dlatego jeszcze znają inne strony tego świata – jak realna przyjaźń, podwórka, schodki pod domem i bezinteresowność. Dlatego dziś ich twórczość jest zbalansowana i odnosi się do tej pierwotności, buntu, pragnieniu spojrzenia na piękno i jego dostrzeżenia. Emocje kotłują się w nich niesamowicie, a upust tej gorączce dali w wspaniały i twórczy sposób – przez muzykę. 3 sierpnia Latarnia na Wenei zaprosiła Miłego ATZ i Père-Lachaise na jedną scenę, dodatkowo zapraszając dolnośląski hardcorowy Heavy Runner. Było to wyśmienite połączenie i trop za którym warto podążać, by robić nawet potrójne koncerty jednego wieczoru! Wszystkie cieszyły się frekwencją i zaangażowaniem publiki! Père-Lachaise ciągle w blasku niedawnego sukcesu w Jarocinie i wsparci swoją publiką na miejscu, wszelkie dobre recenzje, które płyną z całego kraju pod ich adresem, tylko uzasadnili. Miły ATZ stworzył nieziemski klimat powrotu. Sam dziś w Gdyni, ale Gniezno to jego ukochane miejsce, wspomnienie dawnych imprez, chwil z kumplami na schodkach. Mimo ogromnej ilości fanów, Miłosz zbudował niesamowity nastrój wspólnoty i wręcz intymności. To już dojrzałe pokolenie, które w ciszy budowało się w szkolnych ławach, na podwórkach i między blokami, a dziś to głos nostalgicznie wspominanego przełomu wieków. To też największy skarb kultury Gniezna, który działa na naszych oczach i który po prostu trzeba śledzić i wspierać „swoich” na niełatwych rynkach muzycznych. Latarnia na Wenei już jest miejscem kultowym dla kolejnych pokoleń gnieźnian, tak jak jeszcze niedawno były nimi Młyn, Alpha, Lokomotywa i kilka innych, w których młodzi mieli szansę spotkać się z muzyką niezależną i w których debiutowali mieszkańcy tego miasta. Latarnia musi zatem świecić i to przez cały rok. A tacy twórcy, którzy tutaj wystąpili, będą mieli miejsce do sentymentalnych powrotów.