Przejdź do treści głównej

Turystyka

Miał być atrakcją turystyczną a stoi nieruchomo w kościelnej wieży. Jaki plan na patrona miasta?

 | 
(fot. RegionWielkopolska.pl)

Poznań ma swoje koziołki na wieży ratuszowej, a Gniezno miało mieć św. Wojciecha. Ruszające się symbole miast to atrakcje turystyczne, jednak o ile koziołki w Poznaniu radzą sobie świetnie, to figura patrona miasta od lat nie wysuwa się z wieży kościoła farnego i stoi zamknięta za ażurową okiennicą.

Figura św. Wojciecha pojawiła się na wieży kościoła św. Trójcy w Gnieźnie w 2001 roku czyli już 24 lata temu. Została sfinansowana dzięki pomocy Norwega – Otto Tokvana, zauroczonego naszym miastem i jego historią. Lokalnej społeczności pomysł niesamowicie się spodobał i uznano go za szansę na przyciągnięcie turystów i pielgrzymów. Figura świętego – patrona miasta wysuwała się z okiennicy wieży trzy razy dziennie. Był to pomysł ówczesnego proboszcza parafii – ks. kan. Jana Kasprowicza. Dodatkowo melodię Bogurodzicy wygrywał kurant – także w części sfinansowany przez Norwegów. Zresztą sam Otto Tokvan, a także Sten Lunbo – ambasador królestwa w Polsce, otrzymali z rąk starosty gnieźnieńskiego, Krzysztofa Ostrowskiego, Medale Milenium Zjazdu Gnieźnieńskiego za ten gest. Jednak od tak dawna figura nie pojawia się na widoku publicznym, że gnieźnianie już zapomnieli o dawnej atrakcji swojego miasta. Temat powrócił jednak na ostatniej Komisji Promocji, Kultury i Turystyki miejskiego samorządu. Upomniał się o niego radny Sebastian Błochowiak. Jak się okazuje – sprawa figury jest skomplikowana ale to nie tak, że w tej sprawie nie podejmowano działań. Urząd Miejski podjął prace, by patron miasta znów ukazywał się na szczycie ulicy Farnej, ale mechanizm prowadzący uległ lata temu awarii. Podjęto rozmowy ze specjalistą zajmującym się mechanizmami zegarowymi z kurantem – ale stwierdzić on miał po wstępnych oględzinach, że bez zdjęcia całego mechanizmu i wzięcia go do warsztatu – nie da się oszacować skali napraw i ich kosztu. Samo wymontowanie z wieży skomplikowanego systemu może kosztować 30 tys. złotych. Ale dokładnego kosztu jego naprawy nie da się oszacować. Ostrożnie mówi się nawet o 100 tys. złotych.

I tu pojawia się kolejny problem. Nawet jeśli Urząd Miejski w Gnieźnie chciałby sfinansować takie przedsięwzięcie, to nie może tego zrobić. Figura z mechanizmem zegarowym i kurantem są własnością strony kościelnej. Jak gorzko zwrócił uwagę J. Mikołajczyk, przewodniczący komisji – fundacja norweska, która ufundowała prezent dla Gniezna, nawet nie dostała oficjalnej informacji od gospodarza miejsca, że mechanizm nie działa i przeprosin, że nie jest on naprawiany. Radny Michał Glejzer przypomniał, że czynił on kilka lat temu starania u ówczesnego proboszcza o to, by zwrócił się on do Urzędu Miejskiego o dotację na remont wieży, w tym mechanizmu. Niestety – został on poinformowany, że mechanizm z 2000 roku nie nadaje się już do naprawy, bo nie ma do niego części i potrzeba jego wymiany na nowy. Tylko kto to ma sfinansować? – Figurę i dzwonki można zostawić ale mechanizm trzeba zakupić nowy, w technologii, która po roku się nie zestarzeje – powiedział przewodniczący komisji. Na tym temat zakończono, bez perspektywy na rychłą zmianę tego stanu rzeczy.

Tagi