Koronacja Królewska 2024
Jak we wczesnym średniowieczu z łuków strzelano
Czy można wyrobić w sobie sposób na celne strzelanie z łuku? Jak w ogóle strzela się z łuku i czy jest to ćwiczenie fizyczne? Tajemnice łucznictwa podczas Koronacji Królewskiej odkrył dla naszych czytelników Michał Pilas.
W czasie tegorocznej Koronacji Królewskiej władcą torów łuczniczych jest Michał Pilas, znany w środowisku rekonstruktor i edukator. Można go zobaczyć podczas wielu tego typu wydarzeń historycznych jak kraj długi i szeroki. Podchodzę do Michała z zapytaniem: czy celności w strzelectwie z łuku można się nauczyć? – Tak! – odpowiada bez chwili namysłu. – Obecne łucznictwo sportowe pokazuje, że forma celowania jest dopuszczalna i da się to opanować – mówi łucznik. Michał za kilka chwil zaczyna prowadzić warsztaty z tej dziedziny sportu, choć nie w wymiarze w jakim możemy podziwiać rywalizację podczas trwających Igrzysk Olimpijskich, ale w wymiarze dawnej rywalizacji. – Dzisiaj cofamy się w czasie, do czasów wczesnego średniowiecza. Zaprezentuję pewne formy łucznictwa, które występowały na naszych terenach. Co trzeba zaznaczyć, łucznictwo tutaj, na tym obszarze, nie było wcale jednorodne. Nie opierało się na jednym rodzaju łuku, na jednym typie łuku i na jednej technice strzelania – wyjaśnia Michał. Do ziem Polan docierały wpływy z całego kontynentu i nie tylko. – Obserwujemy wpływy zarówno wschodnie i zachodnie. Jak obszar jesteśmy jakby fajną autostradą dla nich i dziś skupimy się właśnie na tej formie historycznej. W niej słyszymy często takie sformułowanie, jak „intuicyjne strzelanie”. O co chodzi? Może nie bardziej celujemy, ale znając swój sprzęt i chcąc trafić do celu, jesteśmy w stanie uruchomić taką pamięć mięśniową, że pozwoli ona nam na powtarzalne strzały, które będą trafiać do tego celu – mówi ekspert w tej dziedzinie.
Przyglądając się strzelaniu na łucznicy mam jednak obawy, czy każdy strzelać może. Dopatruję się u rywalizujących w celne wpakowanie piku strzały w tarczę nieodgadnioną przeze mnie technikę, skupienie, czy tę wspomnianą pamięć mięśniową. Wygląda to bardzo profesjonalnie. – W tych czasach łucznictwo jest dobre dla każdego – uspokaja mnie instruktor. – Przyglądając się podręcznikom z tej dziedziny, pisanym jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym w Polsce, zauważono w nich już wtedy, że to sport dla każdego. Łucznictwo angażuje człowieka w wielu sferach! Mamy więc wykorzystaną siłę fizyczną, rozciągamy się i pracuje przy tym całe nasze ciało, no i myślenie. W tym ostatnim musimy zachować spokój. Tak, łucznictwo to pewna forma jogi – śmieje się Michał. Jak dodaje na koniec, jego receptą na celny i dobry strzał, to połączenie wszystkich tych wymienionych elementów ze sobą. – Ręce, nogi, ustawienie ciała i ten spokój w głowie. Wtedy dzieją się piękne rzeczy i odczuwa się wielką przyjemność z łucznictwa – uśmiecha się na koniec i biegnie na zajęcia, na których oczekują już śmiałkowie chętni poznania różnych rodzajów łuków, technik i sposobów ich wykorzystywania.