Skip to main content

I Przeglądu Teatrów Plenerowych dla Dzieci

„Cyrk Tarabumba” czyli wszystko jest możliwe w magicznym wspólnym świecie ludzi i zwierząt

 | 

Teatr Klinika Lalek to kultowa trupa objazdowa, która swoimi bajecznymi widowiskami czaruje widzów na całym świecie. Tym razem zespół z dolnośląskiego Wolimierza przystanął na chwil kilka w Gnieźnie, by w ramach I Przeglądu Teatrów Plenerowych dla Dzieci zabrać najmłodszych w cudowną podróż do świata dawnego cyrku, ale z poszanowaniem samej sztuki cyrkowej i zwierząt. Dzieci w Gnieźnie oszalały z radości na widok wielkich rozmiarów lwa Leonarrrdo, żyrafy Tary i słonia Bumby.

Frajdowisko Teatralne to zupełnie nowa inicjatywa gnieźnieńskiego Teatru Fredry skierowana do najmłodszych widzów. Jej najważniejszym założeniem jest zajęcie uwagi dzieci i młodzieży wydarzeniami w plenerze, z wykorzystaniem ruchu i przestrzeni. Klasyczna forma teatru dziecięcego w usystematyzowanej sali, podzielonej na scenę i widownię, ma swoje ograniczenia, które znikają w przestrzeni zewnętrznej. To daje dużo większe możliwości oddziaływania na wyobraźnię, słuch i wzrok młodego człowieka. Plener od zawsze był jedną z najważniejszych twarzy teatru i słusznie jest kierowany także do odbioru przez dzieci. Inicjatywa gnieźnieńskiego teatru, by przez cały miesiąc, co weekend prezentować najlepsze grupy i zespoły teatrów plenerowych, jest trafny. 15 czerwca na placu przed budynkiem Fredry rozłożył się ze swoim cyrkiem „Tarabumba”, Teatr Klinka Lalek. Kultowa formacja zawiązana pod koniec lat 80-tych we Wrocławiu, dziś mająca swą siedzibę w Wolimierzu, to jeden z najgłośniejszych teatrów plenerowych, zapraszany i doceniany na całym świecie. W DNA Kliniki Lalek zakodowana jest wolność, alternatywa, ekologia i poszanowanie. Z takim przesłaniem tworzą swoje monumentalne widowiska i jak pochodnię niosą go po miastach świata. Tym razem ten ogień podano gnieźnianom.

„Cyrk Tarabumba” to emanacja cyrku w jego dawnej artystycznej formie. Z tym jednak wyjątkiem, że zwierzęta zaproszone do występów z ludźmi w „Tarabumbie” zachowują swój naturalny charakter i nie są zmuszane do wykonywania poleceń człowieka. Pomimo to, bawią do łez i oswajają z prawdą, że wszystkie czujące istoty żywe na tym świecie nie zasługują na cierpienie. Piękna muzyka Antoniego Ziuta Gralaka i Konrada Rogińskiego, opierająca się na dęciakach, tworzy atmosferę wielkiej zabawy, wirowania i zatracenia w tańcu. Maski, stroje i „nadmarionety” – czyli marionety w naturalnych wielkościach, poruszane są przez ludzi za pomocą przemyślnych mechanizmów. Ruszają się, tańczą i pływają jak prawdziwe. Cyrkowe przedstawienie zabiera widzów na afrykańskie sawanny, do podwodnego świata z dna oceanu. Człowiek bacznie się im przygląda, podpatruje, podziwia. Śpiewająca niczym arie operowe pieśń o miłości do Natury żyrafa Tara, wywołuje radość i śmiech. Użycie konwencji dawnych cyrków jest trafne, bo i barwne były cyrki z przełomu wieków wcześniejszych. Ale w odróżnieniu od nich – zwierzęta w „Tarabumbie” są autonomicznymi bytami, które włączają się do wspólnej zabawy z ludźmi, nie doznając od nich cierpienia. Widowisko wywołało słuszny zachwyt zgromadzonej przed teatrem dużej liczbie dzieci, ale wywołało widoczny uśmiech także u ich opiekunów i przechodzących przypadkiem ludzi. Cyrk ze swym urokiem pozostaje jedną z najbardziej charakterystycznych form teatru i gdy niesie mądre przesłanie – pozostaje najlepszą lekcją akceptacji i różnorodności.

Tagi