Skip to main content

Finanse miasta

Trudna sytuacja finansów Gniezna. Czy czeka nas mocne hamowanie i zaciskanie pasa?

Stan finansów miasta referował Maciej Jankowski, Skarbnik Miasta Gniezna

Ostatnie lata dla budżetu miasta to duże wydatki inwestycyjne, a każda z nich generuje ze sobą rosnące koszty utrzymania. Tym czasem władzom Gniezna sprzedaż majątku nie idzie tak, jakby chciały i wpływy budżetowe nie pokrywają jego wydatków. A tu już kłania się dyscyplina finansów publicznych. – Zobaczymy jak to pójdzie, bo nikt nie lubi ciąć wydatków – zauważa Skarbnik Miasta.

Być może mocne zaciskanie pasa; być może kolejny kredyt; a być może jakaś forma połączenia obu tych sposobów na zbilansowanie budżetu. Powoli ziszcza się to, o czym ostrzegał już od miesięcy Maciej Jankowski, Skarbnik Miasta Gniezna. 28 maja referował on radnym z Komisji Rewizyjnej sytuację budżetu miasta po 2023 roku. A ta, okazuje się niewesoła. – W zeszłym roku sprzedaż majątku nam nie poszła – rozkładał przed radnymi ręce skarbnik. A to jeden z tych dochodów budżetowych, który przez lata przynosił budżetowi sowite zastrzyki pieniędzy. W zeszłym roku do kasy miasta z tego tytułu wpłynęło tylko 4,5 mln złotych. Wydaje się to dużą kwotą, ale władze miasta przewidywały tę sprzedaż na poziomie 21 mln złotych i pod ten wynik konstruowany był budżet na cały 2023 rok. – To zmusiło nas do zaciągnięcia kredytu wysokości 15 mln złotych – przypomniał M. Jankowski. Budżet w zeszłym roku zakończył się deficytem w wysokości 25,3 mln, który bilansowano m.in. kolejnym kredytem w wysokości 10,5 mln złotych. Ogólny stan zadłużenia miasta na koniec 2023 roku wyniósł ponad 113 mln złotych, na co składały się zaciągnięte wcześniej kredyty w wysokości 108 mln złotych i pożyczki – 5 mln zł. Ich obsługa kosztuje 7 mln zł rocznie. Opiniując budżet miasta w ubiegłym roku, Regionalna Izba Obrachunkowa wysunęła dwa zagrożenia dla finansów Gniezna. Po pierwsze – miasto ma wyższe wydatki bieżące niż dochody bieżące. – Co do zasady, nie wolno nam tego robić , ale po pandemii rozluźniono nieco te zasady, ale tylko do 2026 roku. Zatem tylko przyszły rok będzie rokiem, kiedy będziemy mogli w ten sposób zaplanować budżet – stwierdził skarbnik miasta i dodał, że to dla finansów poważne wyzwanie. RIO zwraca uwagę na „realne planowanie dochodów”. Co to oznacza? – W naszym przypadku to są dochody z majątku, po to, by zbilansować budżet. Dochody te planujemy dosyć wysokie, a już drugi rok z rzędu nie udaje nam się ich realizować – nie ukrywa Maciej Jankowski. Dla przykładu podał obecny rok budżetowy. Do kwietnia sprzedano majątku za 3 mln złotych, a założono, że sprzeda się go za 19 mln złotych. Jeśli nagle nie stanie się cud i sprzedaż nie ruszy, to wyłania się problem pokrycia tej „dziury”.

Obrady Komisji Rewizyjnej

Mamy tu właściwie dwie możliwości – mówi skarbnik. – Tniemy wydatki (ale na tym poziomie, to jest masakra) albo bierzemy kredyt. Optymalnie byłoby wynegocjować rozwiązanie pośrednie – dodaje. Maciej Jankowski ma nadzieję, że przy lekkim ścięciu wydatków miasta, miasto zaciągnie mniejszy kredyt. – Zobaczymy jak to pójdzie, bo nikt nie lubi ciąć wydatków – zauważa. Druga wysunięta przez RIO uwaga pod adresem finansów miasta, to pewna nierówność. – Nie możemy uchwalić budżetu, jeśli nie spełnimy tej nierówności – mówi wprost skarbnik. W roku ubiegłym taka nierówność w budżecie miasta była, ale udało się ją zbilansować m.in. podwyżką podatków i środkami z nich. W czerwcu, podczas sesji Rady Miasta, radni pochylą się nad propozycją zaciągnięcia kolejnego kredytu. – Musimy przeciwdziałać skutkom niewykonania dochodów ze sprzedaży majątku – uprzedził radnych skarbnik. Jak wynika ze słów Macieja Jankowskiego, sytuacja budżetu jest trudna. Poszczególne wydziały Urzędu Miejskiego będą musiały ciąć swoje wydatki, a to się im nie spodoba, bo już dziś sygnalizują, że mają za mało pieniędzy. A do tego dochodzą niespodziewane wydatki, jak np. nawałnica sprzed tygodnia, kiedy z lodem z nieba spadło na budżet nagłe wysupłanie miliona złotych na usuwanie skutków burzy. – W tym roku nie mamy już żadnych rezerw finansowych. Wolnych środków mamy na poziomie 2 mln złotych. To jest nic – nie kryje skarbnik.

Na taki obraz finansów miasta wpływ miało wiele czynników, w tym polityka poprzedniego rządu. – Do znudzenia to powiem. Zmasakrowano nam dochody, natomiast my nie cięliśmy wydatków. Wszyscy liczyli na cud, ale cudu nie będzie. Widziałem wstępne założenia do reformy dochodów samorządów, ale one wiążą dochody z dochodami uzyskiwanymi z PIT-u. Znowu wracamy do idei lokomotyw rozwoju regionalnego typu Poznań, Warszawa, Kraków. Czyli duże miasta. A miasta jak Gniezno stracą na tym – przestrzega Maciej Jankowski. Dodał, że mimo „zmasakrowania” dochodów samorządów przez rząd PiS, ten w części zrekompensował te straty, ale nigdy nie było wiadomo, ile tych środków będzie. Przez co trudno było szacować kolejny budżet.

Zdaje się, że radni przyjęli do wiadomości, że obecnie realizowany budżet, jak i być może kolejne, będą trudne w realizacji, a wielkie inwestycje dla miasta, bez dofinansowań środkami z zewnątrz, będą albo niemożliwe, albo znacznie ograniczone.

Tagi