Nasi poeci i nasza poezja na trudny czas
Codziennie światowymi serwisami informacyjnymi targają co raz to nowe obrazy okrucieństw, bólu i niezwykłego cierpienia. Czas jest niespokojny i bardzo dynamiczny, pomazany barwami dość ciemnymi. Dlatego wielu z nas szuka ukojenia myśli i ducha w poezji. 21 marca obchodziliśmy światowy dzień tej literackiej formy ekspresji i wyrazu. To był dobry czas, by spotkać się w miejskiej książnicy z naszymi poetami, którzy ze swoją twórczością wyszli do gnieźnieńskich Czytelników.
W czwartek 21 marca pogoda w Gnieźnie była kapryśna. Duża wilgotność powietrza, zimno, wietrznie. Aż trudno uwierzyć, że w kalendarzu już wiosna. Serwisy informacyjne od rana znowu donoszą ciężkie dla rozumu informacje o kolejnym ostrzale przez Rosję Kijowa, że 25 dzieci zmarło okrutną śmiercią głodową w Strefie Gazy. „Dziś Światowy Dzień Poezji” – wysłał sms do kilku znajomych (w tym do mnie) gnieźnieński poeta Krzysztof Szymoniak. Zabrzmiało to w tym podłym nastroju budowanym od rana ze złych wieści dość abstrakcyjnie. Ale niezwykle kusząco. Bo to jednak szansa na chwilę przekierowania uwagi w inne sfery. Biblioteka Publiczna Miasta Gniezna postanowiła w oknach głównej siedziby swojej instytucji przy ul. Mieszka I wywiesić wiersze tych poetów z naszego miasta, którzy w tym budynku mieli swoje wieczory autorskie. Poezja zagościła w oknach i zachęcała przechodniów do przystanięcia na chwilę. Zawieszenia swojej obecności w codziennych obowiązkach. Szymoniak postanawia tego dnia spędzić kilka momentów w szacownej instytucji, w znanych mu i miłych progach. Bierze ze sobą kilkanaście tomików swojej poezji, które wręcza przechodniom. Postanawiam wykorzystać moment i spytać go o poezję w tak trudnym czasie, bo przecież „tylko poezja potrafi wyrazić niezdolność człowieka do uchwycenia sensu naszego przejścia przez tę ziemię” – jak pisał francuz Bernard Minier w „Kręgu”. – Widzisz, jak skończyła się II wojna światowa to poeci zadawali pytanie, sławne zresztą: czy po Oświęcimiu można pisać wiersze? To podobne pytanie, które zadałeś mi. Pytania z filozofią i etyką w tle. Przy tym ogromie dramatów, które przyniosła II wojna światowa i Oświęcim, pierwszym, który przełamywał te lody był Różewicz. On miał odwagę mówić głośno nie tylko o tym co przyniosła ta wojna, ale też to co się stało w Oświęcimiu. Ten niewyobrażalny ogrom zła. I w świetle tamtych zdarzeń poezja jako coś lirycznego, drobnego, błahostka nawet, wydawała się nie na miejscu. Należałoby się tylko zakryć ciemną szmatą i cierpieć. Jednak każda żałoba ma kres, a życie ma swoje prawa – zauważa poeta.
Jak słusznie mówi Szymoniak, skoro jesteśmy tu i teraz, to cieszymy się życiem, bo tylko ono nam zostało. – Poezja jest częścią działań afirmatywnych, bo ktoś kto nie kocha życia, nie cieszy się faktem swojego istnienia, to nie będzie pisał poezji, która ma być pocieszeniem dla innych – podkreśla. W jego ocenie nie jest tak, że teraz czas jest zły wyjątkowo. Czasy zawsze były złe i nigdy nie było globalnego pokoju. Jednak teraz faktycznie, zło czai się gdzieś koło naszych dni i śmierdzi mocniej. – Ale czy to znaczy, że poeci mają zamilknąć? – pyta Krzysztof Szymoniak i daje tu przykład. Niedawno w warszawskim Domu Literatury, wraz z poetą Dawidem Jungiem miał przyjemność brać udział w promocji Antologii Poetyckiej Środowiska Wielkopolskiego Oddziału SPP pn. „Kto Wam pozwolił tak pięknie żyć…”. – Tam dowiedzieliśmy się, jak funkcjonuje obecnie środowisko literackie Ukrainy. Ludzie piszą wiersze często z przyczyn terapeutycznych, żeby odreagować dramat, zło tej sowieckiej dziczy, po której zostają tylko zgliszcza, popiół, bród i odchody ludzkie. Wszystko jest rozkradzione, zniszczone, zdemolowane. Pozostaje im tylko krzyk rozpaczy, a poetom wiersz – mówi dziś. Z kolei wspomniany Dawid Jung, którego wiersz i sylwetka również pojawiły się w witrynie biblioteki, zwraca uwagę na aspekty nowoczesności. – Gdy uwierzyliśmy w hasło pewnego Japończyka, że historia się skończyła, to tylko poeci temu nie wierzyli, bo to by oznaczało, że skończyła się cała literatura, cała sztuka. Że skończył się gatunek ludzki jako wspólnota, jako cywilizacja. I mamy to, co mamy. Wschód zawsze był głodny i paradoksalnie, to być może szansa dla poezji właśnie. Że ludzie w chwilach granicznych chcą otuchy i nadziei. A wybitna poezja musi nieść nadzieję. Bo jeśli tego nie robi, to jest słaba, miałka i grafomańska – zauważa poeta i zarazem wydawca literacki. Obaj panowie odnoszą się tutaj do dobrych wierszy, które są uniwersalne i takie treści niosą. – Przed nami być może pewien przełom. Być może stoimy w przededniu wojny i to poeci czują podskórnie rzeczy, które dopiero nadchodzą – snuje opowieść Jung, a Szymoniak zgadzając się wskazuje, że to poeci jako pierwsi przed II wojną światową nazywali rzeczy po imieniu, a politycy udawali twarde postawy, które miały się później nijak do rzeczywistości.
Co czytać zatem w tym czasie? Krzysztof Szymoniak kokietuje czytelnika – jak ma to w zwyczaju – jasną prawdą, że warto czytać tylko dobrą poezję, ale on osobiście poleca wiersze ukraińskich twórców. Są aktualne, szczere i niosą refleksje. Także warto w jego odczuciu czytać ich młodych twórców, których przekłady dostaniemy już w Polsce. Natomiast Dawid Jung, zgadzając się z przedmówcą podkreśla jeszcze wagę czytania mistrzów. – Obecnie pracuję nad antologią poetów gnieźnieńskich i okazuje się, że od X wieku mamy wspaniałą poezję, która niesłusznie została zapomniana – konstatuje. Dlatego w jego ocenie to też samych poetów rolą jest dbanie o to dziedzictwo po poprzednikach. Światowy Dzień Poezji to tylko mała soczewka, która skupia uwagę na rolę poetów w choć minimalnym podjęciu próby zrozumienia świata i jego złożoności. Mamy w Gnieźnie spore ich grono, więc warto oddać ich twórczości odrobinę własnego czasu. Nie będzie on stracony. Zapewniam.