Inwestycje mieszkaniowe
Zagęszczanie miasta. Jak wpłynie planowana inwestycja na okoliczną zabudowę?

Podobne spory pojawiają się wszędzie tam, gdzie między istniejącą już zabudowę, planowane jest wprowadzanie nowego budynku. Obawa o swoje domy i spokojne do tej pory życie, staje w kontrze do inwestycji i przyszłych nowych sąsiadów. Takie problemy, zdawałoby się, dotyczą raczej doniesień z Warszawy czy Poznania, ale z podobną sytuacją mamy do czynienia obecnie w Gnieźnie. W dość małą niezabudowaną działkę u zbiegu ulic św. Jana i Świętokrzyskiej, planuje się wstawienie „plomby” mieszkaniowej. Sąsiedni mieszkańcy boją się o swoje mienie i o swoim problemie postanowili poinformować miejskich radnych.
Komisja Gospodarki Miejskiej i Ochrony Środowiska – inwestycyjno-gospodarczy organ Rady Miasta, rzadko gości na swoich posiedzeniach zatroskanych mieszkańców i zainteresowanego biznesem inwestora, którzy spotykają się na łamach samorządu, by to tam znaleźć wzajemne zrozumienie swoich interesów. Dopiero w obecnej kadencji miejskiej rady, dochodzi do rozwiązywania podobnych sporów. 18 września spotkali się z radnymi mieszkańcy trzech nieruchomości graniczącej z potencjalną inwestycją oraz inwestor. Do tej pory spotkania między nimi nie przyniosły wzajemnego zrozumienia. Przedmiotem sporu jest działka – od lat nieużytek, umiejscowiona niedaleko szpitala i dawnej ochronki św. Wojciecha. Jest ona wyrwą w zwartej pierzei domów w prostokącie ulic św. Jana/Żuławy/Świętokrzyska. Właściciel nieruchomości chciałby tę zabudowę kontynuować i pierzeję niemal domknąć. I tu plany inwestora natrafiły na obawy sąsiadów przed planowaną inwestycją. – Obawiam się o stan techniczny budynku w którym mam mieszkanie – referowała radnym pani Maria, mieszkanka domu z ul. Żuławy, który z inwestycją graniczy od podwórka. Jak dodała, obawia się, że planowana inwestycja może wpłynąć na osunięcie gruntu i uszkodzenie lub zawalenie jej domu. W jej ocenie – działka objęta inwestycją jest zbyt mała na zabudowę wielorodzinną. Podobna obawa dotyka panią Joannę, mieszkankę domu z parceli, która z nowym domem ma stykać się ścianą. Jak mówi – jej dom ma 100 lat i dlatego obawia się budowy, szczególnie głębokiego wykopu pod podziemny parking. – Nie sprzeciwiamy się samej budowie i nie chcemy jej blokować. Boimy się o swoje mieszkania – mówiła z bezradnością w głosie. Podkreśliła, że chodzi o ich bezpieczeństwo i bezpieczeństwo mienia. Podobnie twierdzi pan Wojciech z ul. św. Jana. Zauważył on, że planowana inwestycja jest powyżej ich domów, w wywyższeniu terenowym i drgania wywołane budową mogą wpłynąć na ich domy. Jak dodał, budowa sąsiednich apartamentowców przy ul. Żuławy już spowodowała pękanie ścian. – To będzie gigantyczny kloc wbity w ziemię nad nami – obrazował planowaną inwestycję. Cała trójka mieszkańców podkreślała, że nie sprzeciwia się inwestycji ale liczy na zapewnienia o stabilności finansowej inwestora, zakresu prac, jakości wykonawcy i stosowanych technologii, bo teren jest skomplikowany i trudny.

Tomasz Dzionek, przewodniczący komisji przyznał, że rozumie obawy mieszkańców. Rzadko się zdarza, że o takich inwestycjach mówi się zanim one ruszą. Najczęściej do radnych docierają skargi uwagi, gdy już dom stoi i piętrzą się problemy. O głos poprosił stronę inwestorską. Tomasz Hernacki to właściciel m.in. firmy Gardenia, znanej chociażby z rewitalizacji gnieźnieńskich parków. Jak mówi, to kolejny jego projekt. Zapewnił, że jego działania są transparentne, a spotkań z mieszkańcami było już kilka. – Ta inwestycja nie jest przeciwko komukolwiek. Ma sprawić, że ta dzielnica miasta tylko zyska. Mamy wizję na ten obszar – tłumaczył mieszkańcom i radnym. Dodał, że zdaje sobie sprawę, że to trudna inwestycyjnie działka, ale ze swoimi współpracownikami takie trudne zadania podejmuje i nigdy nie kończyły się one fiaskiem. Nieruchomość została zakupiona w 2023 roku i posiadała warunki zabudowy dla budowy w tym miejscu budynku wielorodzinnego. Jak tłumaczył – zauważono w tym miejscu potencjał. – Nie jesteśmy scricte deweloperami, którym zależy na tym, żeby z każdego metra wycisnąć jak najwięcej. Użyję słowa, którego nie lubię używać, bo jest ono nadużywane, ale mamy pasję do robienia rzeczy, których inni nie chcą dotykać – mówił T. Hernacki. Inwestor sąsiadów zapewnił, że inwestycja i przebieg prac będą bezpieczne dla ich mienia. Planowany budynek ma być „przyklejony” do sąsiedniego domu przy ul. Świętokrzyskiej, co ma go wzmocnić, a pod budynkiem powstanie żelbetowa wanna na parking, która umocnić ma cały teren. – Rozumiemy obawy ale chcemy zminimalizować ryzyko – zapewniał mieszkańców wskazując ekspertyzy wykonane dla inwestycji. Sam dom ma mieć współczesną formę architektoniczną i 23 mieszkania plus lokal usługowy. W hali garażowej znaleźć się mają 23 miejsca parkingowe plus 10 na tyle domu. Sama działka ma ponad 1500 m2, natomiast dom zająć ma niecałe 400 m2. Inwestor zapewnił, że jest gotów na dalsze rozmowy z sąsiadami ale w toku merytorycznej dyskusji, bez emocji. – Jesteśmy z Gniezna, a nie z Warszawy. Tutaj od lat prowadzimy biznes – odpowiadał T. Hernacki na obawy mieszkańców, czy w razie kłopotów z inwestycją firma nie zniknie, a oni zostaną z kłopotem.
– Nikt z was nie chciałby być na naszym miejscu – zauważyła pani Joanna, a pani Maria dodała: – Oprócz paragrafów, jest jeszcze człowiek, który tu żyje – kierowała słowa do radnych. Jak przyznali mieszkańcy, zapewnieniami inwestora nie czują się usatysfakcjonowani. Spotkania nie opuszczali z poczuciem spokoju. Tomasz Dzionek przyznał, że jako radni nie stoją po żadnej ze stron. Mogli je tylko wysłuchać i dać im szansę na wzajemny dialog. Inwestor wniósł do Urzędu Miejskiego o zmianę warunków zabudowy. Gdy je otrzyma, ma zamiar wystąpić o pozwolenie na budowę. Na koniec posiedzenia komisji, radni przyznali, że liczą na mądrość urzędników, którzy wszelkie zgody i uwarunkowania dla tej inwestycji wydadzą.