Gmina Kiszkowo
VI Powitanie Lata na Kipie – słowiańska baśń zaklęta w czasie

W samym sercu pradawnej ziemi, gdzie szept ziół miesza się z echem dawnych wieków, a pola i lasy niosą pamięć przodków – rozbrzmiała opowieść. Łagiewniki Kościelne, jak co roku, stały się bramą między światami. Na KIPIE, gdzie ziemia pulsuje rytmem starej pieśni, spotkali się mieszkańcy, by przywitać lato – tak jak czynili to nasi słowiańscy przodkowie, w noc pełną czarów i znaków.
Gdy zegar wskazał godzinę siedemnastą, dzieci ze Szkoły Podstawowej w Łagiewnikach Kościelnych, niczym młodzi kronikarze, otwarły księgę legend. Razem z Artystycznymi Babkami z Biglem – miejscowymi Słowiankami z sercem i pieśnią – przywołały trzy wielkie opowieści:
– o Lechu, Czechu i Rusie, co ślad swój w ziemi Słowian pozostawili,
– o Piaście, co z prostoty wyrósł ku wielkości,
– i o Bolesławie Chrobrym – królu, którego korona stała się pieczęcią naszej tożsamości.
W pieśniach, stroju i słowie odżyły dzieje, a echo tysiąclecia koronacji króla Bolesława rozbrzmiało nad Kipą z mocą, która porusza serca. Wśród dziecięcego śmiechu, w zapachu miodu i ziół, w tańcu wianków i śpiewie kobiet, każdy mógł odnaleźć cząstkę pradawnego świata. Czas jakby się zatrzymał – a może tylko powrócił do źródła. Gdy nastała noc i zegar wskazał godzinę dwudziestą drugą, nadszedł czas rytuału – pradawnego, świętego, splatanego z tradycją i światłem ognia. Dziewczęta w bieli, z wiankami z rumianku, mięty i bławatków, stały się obrazem czystości i magii. Młodzież, niczym postacie z dawnych podań, tańczyła przy ogniu, śpiewała melodie, które zdawały się pochodzić z ust samych boginek i duchów puszczy.
A przy stawie… ożyła dawna codzienność – kobiety ubijały masło, zagniatały chleb, przędły wełnę, prały w balii, a zioła lipowe w ich dłoniach nabierały mocy. Mężczyźni zaś – zmęczeni, lecz pogodzeni z trudem ziemi – dzielili się chlebem, opowieścią i czasem. Wśród pochodni, wśród tańca i śmiechu, nadszedł moment najbardziej oczekiwany. Dziewczęce wianki, puszczone na wodę, niosły marzenia i pytania do losu. Te, które zgasły – zostawiły w sercach nutę zadumy. Te, co popłynęły – dały nadzieję na miłość. A później… zamilkło wszystko. I w tej ciszy, między jednym oddechem a drugim, w samym środku nocy – zakwitł kwiat paproci. Może tylko w oczach tych, którzy wierzyli. Może naprawdę. Ale jedno jest pewne – magia była z nami. Niebo przecięły błyskawice świateł – ognie radosne, fajerwerki, jak znaki od bogów, oznajmiały: oto nadeszło lato!
To, co się wydarzyło, nie powstało z niczego. Zrodziło się z pasji, pracy i serca wielu. Gdy organizatorka poprosiła ich na scenę – niemal cała się zapełniła. Bo to wspólnota – serce Słowian – uczyniła tę noc prawdziwą opowieścią. Z głębi serca dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do tego, byśmy choć na chwilę mogli znów poczuć się częścią pradawnego świata. By legenda ożyła. By wiara, tradycja i piękno znów przemówiły jednym głosem – głosem Lata na Kipie. Dziękujemy. Do zobaczenia za rok – przy ogniu, przy pieśni, przy wodzie!
Fot. nadesłane