Skip to main content

Pomoc dla Kłodzka

Dyrektor szkoły w Kłodzku: Region szybko się podniesie

M. Klimaszewski (z prawej) (fot. Piotr Robakowski)

Pierwsze Licea Ogólnokształcące im. Bolesława Chrobrego w Kłodzku i Gnieźnie łączą nie tylko ich patroni, ale od teraz również solidarność, która jest silniejsza od dzielących obie miejscowości kilometrów. Gdy społeczność gnieźnieńskich „Chrobrzaków” dowiedziała się o tragicznej sytuacji na południu kraju, od razu ruszyła bezinteresowna pomoc skierowana do społeczności swojej imienniczki w Kłodzku. 1 października, do pięknego, ale strasznie dotkniętego powodzią miasta nad Nysą Kłodzką, dotarły dary z Gniezna. Przywieźli ja gnieźnieńscy dziennikarze, by na miejscu poznać sytuację miasta i całej ziemi kłodzkiej po powodzi.

Szkoła w Kłodzku znajduje się w cudownej urody byłym budynku kolegium jezuickiego na Starym Mieście. Okazały gmach stoi tu od 1655 roku i jest jedną z architektonicznych perełek miasta. Dzięki swojemu rodowodowi, to jedna z najstarszych szkół w Polsce. Historię tego miejsca czuć dosłownie z każdego zakamarka. Porządnie utrzymany obiekt wita nas dużymi przestrzeniami korytarzy, a w oczy rzuca się wirydarz, widoczny z każdego okna. To wewnętrzny dziedziniec, na którym w pogodne dni odbywają się zajęcia lekcyjne. Obiekt posiada też piękną aulę im. Arnošta z Pardubic, Salę Tradycji i Historii Szkoły, gabinet historyczny, 3 pracownie komputerowo-informatyczne, 2 sale gimnastyczne i siłownię, galerię sztuki oraz studio filmowo-fotograficzne. Wyraźnie – dbałość o historię miesza się tu udanie z nowoczesnością. Chwilę po przybyciu witają nas pracownicy szkoły, z którymi przenosimy do magazynku przywiezione z Gniezna dary. Umawiamy się także z dyrektorem placówki, by porozmawiać z nim o potrzebach uczniów i ich rodzin, wynikłych w wyniku kataklizmu. Dyrektor zaraz zaczyna lekcję, więc udajemy się na rekonesans do niżej położonej części miasta, a po godzinie, Marcin Klimaszewski zaprasza nas już do swojego gabinetu. Od razu uprzedza on nasze pytanie, które ciśnie się na usta. Czy szkoła ucierpiała w wyniku powodzi? Jeśli chodzi o obiekty, to na całe szczęście, nie. Ale duch tej szkoły, w postaci uczniów i pracowników, z pewnością odczuł to, co wydarzyło się przed kilkoma tygodniami. Liceum bardzo intensywnie przygotowuje się do 2025 roku. Dla Gniezna i Polski to tysięczna rocznica koronacji Bolesława Chrobrego na król Polski, ale dla „Chrobrzaków” z Kłodzka to także jubileusz 80-lecia powołania do życia ich szkoły (liczonej po odzyskaniu niepodległości w 1945 r.). Jak zdradza M. Klimaszewski, trwają rozmowy, by wszystkie polskie licea im. Bolesława Chrobrego, mogły się spotkać w roku przyszłym. Ale po przywitaniu się i poznaniu historii obiektu, przechodzimy do rozmów o mniej przyjemnych rzeczach.

Jak wspomniałem wyżej, sama szkoła nie ucierpiała w wyniku powodzi, choć woda podeszła pod obiekt i zalała część pomieszczeń znajdującej się, jakby u jej podnóża, innej szkoły – podstawowej. Ale nie oznacza to wcale, że szkoła nie odczuwa tego, co działo się tu przez ostatnie dni. Do liceum uczęszcza w tym roku szkolnym 830 uczennic i uczniów. Ze względu na usytuowanie szkoły w kotlinie otoczonej górami, aż 70 procent z nich dojeżdża tutaj codziennie z innych miasteczek i wsi. – Faktem jest, że cała kotlina nie ucierpiała w tej powodzi. Dotknęła jej część wschodnią. Myślę, że z 10 procent terenów, ale stwierdzić tego jednoznacznie się nie da – ostrożnie liczy dyrektor. Jak dodaje, nie wszystkich uczniów i ich rodziny powódź dotknęła bezpośrednio, ale także wielu z nich dotknęła pośrednio, przez problemy z drogami i dotarciem do Kłodzka, czy zalaniem okolicy, podwórek lub piwnic. Szkoła była zamknięta przez dwa kryzysowe dni, kiedy przez Kłodzko przechodziła największa fala. Zaraz po niej obiekt otworzono i przeprowadzano w nim zajęcia opiekuńczo-wychowawcze. Następnie szkoła przeszła na krótko na lekcje zdalne. – Ale byliśmy cały czas otwarci, a młodzież mogła działać też w naszym wolontariacie – dodaje dyrektor, wspominając to, co działo się w części miasta ulokowanej poniżej szkoły. Zwracam uwagę na to, że obecni uczniowie szkoły, powodzi, która w 1997 roku również dotknęła Kłodzko, nie pamiętają. Dla nich to nowa sytuacja. Jak sobie z nią radzą? – Mamy pełną świadomość tego, że dla młodzieży to trudna sytuacja. Szykowaliśmy się na te pierwsze spotkania z nimi. Potrzebna tu była empatia, zdolność wysłuchania. Zdarza się tak, że w danej klasie akurat nie ma nikogo poszkodowanego w powodzi, ale w innej takich osób może być więcej. Nasi wychowawcy wiedzą, że mamy dobrze rozwiniętą kwestię wsparcia psychologiczno-pedagogicznego. Każdy uczeń i jego rodzina mogą w każdej chwili skorzystać z naszej pomocy. Ta sytuacja powodziowa dotyka także naszych nauczycieli. Część z nich ucierpiała również. Być może kolejne kryzysy będą pojawiać się w kolejnych miesiącach, w czasie walki z następstwami powodzi, ale jesteśmy na to przygotowani – zapewnia dyrektor.

Jak podkreśla M. Klimaszewski, w tym trudnym etapie powodzi, zaraz po przejściu fali kulminacyjnej, młodzież szkolna wraz z pedagogami zachowała się wspaniale. Przygotowywali oni wspólnie m.in. ciepłe napoje dla mieszkańców i osób walczących ze skutkami kataklizmu. Ale od tego czasu minęło już kilkanaście dni. No właśnie, to jak ta pomoc powinna wyglądać dziś? Dyrektor zwraca tu uwagę na kwestie logistyczne. Kiedy powódź zalała część ziemi Kłodzkiej, solidarność mieszkańców Polski była niezastąpiona i niezwykle potrzebna. Ale dary, które były potrzebne dwa tygodnie temu, cały czas dojeżdżają do regionu, mimo tego, że części z nich jest pod dostatkiem, a nawet za dużo. Palety z wodą mineralną stoją w wielu miejscach miast i wsi, ale woda dotarła już do wielu domów. – Na chwilę obecną ważne są kwestie materiałów budowlanych. Część domów już jest wysprzątana, część jest odgrzybiana, osuszana. Wiemy od rodzin naszych uczniów, że w wielu miejscach jeszcze znajduje się naniesiony muł – mówi gospodarz szkoły. Podkreśla tu, że ważna jest pomoc celowa, indywidualna, bo teraz każdy mieszkaniec jest na innym etapie radzenia sobie po powodzi. Dobrym rozwiązaniem, w ocenie dyrektora, mogą być bony na materiały budowlane. Zanim mieszkańcy otrzymają środki z odszkodowań, mogliby już zacząć remontować mieszkania i domy, bo czas nie jest ich sprzymierzeńcem. Mamy jesień, a niedługo będzie zima. Za sprawami budowlanymi pojawią się potrzeby zakupu sprzętu AGD, ale tu również, lepszym rozwiązaniem będzie dystrybucja bonów, by każdy mógł nabyć to, czego naprawdę potrzebuje.

Jak podkreśla Marcin Klimaszewski, trzeba patrzeć teraz w przyszłość, choć teraźniejszość nie jest łatwa dla tej okolicy. Część zdrojów, z których ten region słynie, działa. Baza turystyczna czeka na gości w zachodniej części kotliny. – Mam nadzieję, że Kłodzko się szybko podniesie, podobnie jak miejscowości wokół. Tak było po 97 roku, tak będzie i teraz. Mam nadzieję, że nastąpi to jednak szybciej niż poprzednio – mówi z optymizmem na koniec dyrektor liceum. Kiedy M. Klimaszewski odprowadził nas do drzwi głównym gmachu, poprosił o przekazanie społeczności „Chrobrzaków” w Gnieźnie oraz wszystkim mieszkańcom ziemi gnieźnieńskiej, podziękowań za tak potrzebne wsparcie.

Tagi